HomeRynek outdoorLudzie branży outdoor

Jubileusz firmy Paker – jak wyglądał sprzęt turystyczny 30 lat temu?

Jak wyglądał sprzęt turystyczny 30 lat temu? Jak zmieniła się branża outdoor? Jaki jest przepis na 30-letnie firmy? Na to pytanie odpowiada Krzysztof Skrocki, Prezes Zarządu firmy Paker, która świętuje swoje 30 urodziny.

Krzysztof Skrocki (fot. mat. firmy Paker)

Jakie widzisz największe różnice w sprzęcie w ostatnich 30 latach?

Przełom jest ogromny. Przede wszystkim ten sprzęt jest dostępny i to od razu. To duża zmiana. O tym fakcie wspominają m.in. Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy w naszym ostatnim filmie o sprzęcie i Pakerze w „przeglądzie” ostatnich 30 lat – i nie tylko. Pierwsi zdobywcy Everestu zimą zgodnie podkreślają, że wyglądali jak „ubogie dzieci” podczas ówczesnych wypraw. Opowiadają m.in. o nieprawdopodobnie ciężkich butach, niewygodnych rakach i ręcznie robionych swetrach zamiast polarów. W tym miejscu zachęcam do obejrzenia tego krótkiego filmiku, znajdziecie tam m.in. Krzysztofa Wielickiego mówiącego: „Nienawidzę wspinania!”, czy Leszka Cichego z czułością wspominającego sweterek zrobiony na K2 przez małżonkę:




Zapraszam również do obejrzenia części drugiej, w której o tym jak zmieniał się sprzęt na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat dowiemy się jeszcze więcej:




Pomysł na firmę ze sprzętem turystycznym powstał właśnie przez ogromny brak ekwipunku, którego zarówno my, jak i nasi znajomi dotkliwe doświadczaliśmy. Pamiętam niewyobrażalne dziś sytuacje np. jak w Klubie robiliśmy losowanie, by móc kupić ortalionowy anorak, lub jak umówiłem się z kolegą, by mi uszył własnoręcznie śpiwór. Oj teraz jest zupełnie inaczej. Przypominam sobie również jak byłem zadowolony z raków kupionych od kolegi, który przywiózł je z Rosji – paski do nich zrobiłem sam z zakupionej w tym celu taśmy. Czekan przywiozła zaprzyjaźniona osoba z Francji, a pałatkę, która chroniła mnie przed deszczem zakupiłem w sklepie wojskowym – ważyła niemało, zajmowała dużo miejsca, o „oddychaniu” nie było mowy, a jednak wędrując w czasie ulewnego deszczu byłem szczęśliwy, że udało mi się ją zdobyć… Rolę mapnika pełniła foliowa torebka, a o komfort moich stóp dbały zaimpregnowane w piekarniku ciężkie, skórzane buty Himalaje, które po takim wykonanym przez moją siostrę „zabiegu” zapewniały nieprzemakalność nawet, gdy trzeba było przejść przez górski potok albo wędrować zimą w śniegu. Do tego wojskowe skarpety, których teraz bym już nie założył, ale wtedy było to jedno z najlepszych rozwiązań.

Krzysztof Skrocki i Krzysztof Wielicki (fot. mat. firmy Paker)

Oprócz dużo większej dostępności, sprzęt zmienił także swój wygląd i parametry. Jest teraz mniejszy, lżejszy i bardziej niezawodny. 30 lat temu nie wiedziałem, że będę sprzedawał śpiwory ważące 435g (Thermarest Hyperion), materace wielkości puszki od coli ważące 170g (Thermarest NeoAir Uberlite) czy też mieszczące się do kieszeni kuchenki o wadze 73 g (MSR Pocket Rocket2). Nie było też mowy o kuchenkach, które można odpalić niemal w każdych, nawet najbardziej ekstremalnych warunkach tj. w czasie zamieci śnieżnej, ulewy, czy wichury. Nie spodziewałem się, że będą dostępne filtry do wody, które chronią przez wirusami i bakteriami, jak choćby Guardian marki MSR – który uratował znajomych od zarażenia się cholerą, kiedy przechodzili przez teren zakażony i musieli pić wodę z kałuż w których leżały zdechłe zwierzęta. Zupełnie nowa jakość – jeśli chodzi o wyżywienie w górach – to żywność liofilizowana. Nie musimy już dźwigać na dnie naszych plecaków ciężkich puszek – tak jak to było w czasach, gdy zaczynałem chodzić po górach, a oferta brytyjskiej marki Summit to Eat, tak chętnie wybierana przez ludzi gór (i nie tylko) pokazuje, że jedzenie może być nie tylko lekkie i łatwe w przygotowaniu, ale również smaczne, zdrowe i bardzo kaloryczne. Produkty z naszej oferty znakomicie sprawdzają się również wszędzie tam, gdzie nie ma miejsca na jakościowe kompromisy: m.in w czasie narodowych wypraw, w wojsku, czy też podczas wyjazdów (czasem trwających kilka lat) w najbardziej odległe zakątki świata.

Kolejna zmianą jest świadomość marek i ich dodatkowa działalność CSR’owa, w tym proekologiczna. To według mnie bardzo ważne, że nie tylko uczymy takich postaw, ale także dokonując zakupu jesteśmy w stanie realnie działać. Możemy pomóc biednym rodzinom w Afryce dostarczając im eko energii dzięki marce Biolite, ratować ginące gatunki zwierząt z marką butów Garmont czy też korzystać z butelek w 100% z recyklingu – w tym z odpadów z dna oceanów, dzięki staraniom marki Grangers. A to tylko nieliczne przykłady takich działań. Ponadto dużo sprzętu opiera się na wykorzystaniu energii słonecznej, jak już wspomniana marka Biolite, która umożliwia ładowanie elektroniki dzięki panelom słonecznym. Innym ciekawym przykładem są kuchenki również Biolite, które rozpala się używając patyków i szyszek, a energię można spożytkować nie tylko na ugotowanie wody lub upieczenie kiełbasek na grillu, ale także w międzyczasie do naładowania telefonu. 

Krzysztof Skrocki (fot. mat. firmy Paker)

Paker zaczynał jako jeden z pierwszych sklepów z asortymentem turystycznym, czy z tego wynika jego sukces i to, że może pochwalić się, jako jedna z nielicznych w naszej branży firm w Polsce trwającą już 30 lat historią?

Zaczynaliśmy w dobrym czasie, ale to nie znaczy, że było łatwo i prosto. Świadczy o tym m.in. to, jak niewiele firm z tamtego okresu przetrwało do dziś. Przez pewien czas popyt był duży, otwieraliśmy kolejne sklepy. Kupowali u nas również znani ludzie z pierwszych stron gazet, m.in. aktorzy, dziennikarze, politycy, w tym były prezydent.

Dodatkowo staraliśmy się być jak najbardziej aktywni. Organizowaliśmy liczne spotkania i prelekcje ze znanymi osobami np. Markiem Kamińskim – zdobywcą obu biegunów w jednym roku czy Krzysztofem Wielickim, zdobywcą Korony Himalajów. Nasze sklepy odwiedzali nie tylko ludzie gór – turyści, alpiniści, przewodnicy górscy, ale również kajakarze, żeglarze, rowerzyści i wszyscy lubiący aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu. Wstęgi otwierające nowe sklepy przecinał honorowy Patron Pakera – Andrzej Zawada, który wielokrotnie potrafił miło nas zaskoczyć, np. przynosząc paczuszkę świeżych pączków, albo dzwoniąc do mnie z telefonu satelitarnego by przekazać najnowsze wiadomości z wyprawy. Zawsze przyświecała nam myśl, żeby zachęcać ludzi do aktywności, stąd od lat wspieramy akcję społeczną Aktywny Bakcyl promującą zdrowy tryb życia dzieci i młodzieży oraz wspólne spędzanie czasu na świeżym powietrzu przez całe rodziny. Prowadziliśmy w naszym sklepie bezpłatne soboty wspinaczkowe dla dzieci, a teraz od dwóch lat realizujemy m.in. projekt: Dziki Bakcyl, którego celem jest zachęta do odkrywania piękna przyrody w ojczystych Parkach Narodowych. Wspieramy również wiele innych wydarzeń, m.in. organizowane przez Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie Przeglądy Filmów Alpinistycznych oraz Fundację Himalaizmu Polskiego im. Andrzeja Zawady.

Zawsze było tak pięknie? 

Ależ skądże. Zdarzały się również zdecydowanie trudniejsze dni (a nawet lata), np. wtedy gdy pojawiły się duże sklepy z mniej wykwalifikowanym asortymentem, ale za to dużo tańszym, przez co „zwykły klient” od nas odszedł. My od początku wybraliśmy sobie pewnego rodzaju niszę – Klientów ceniących pewność i niezawodność sprzętu. Jako dystrybutor zawsze staraliśmy się uważnie dobierać asortyment stawiając na te marki, które z czystym sumieniem możemy zarekomendować – bardzo często światowi liderzy w swoim segmencie rynku (w naszym porfolio mamy m.in. takie marki jak: Aromat Przygody, Biolite, Garmont, Fabsil, GoSystem, Grangers, Kanfor, Lizard, MSR, Nortec, Pactowl, Platypus, Scrubba, Sealline, Summit to Eat, Thermarest, Thermopad, Trekmates). Nasi Klienci bardzo cenią sobie również fachową poradę i serwis pogwarancyjny. To nas wyróżniało i dalej – mam wrażenie – wyróżnia na tle innych. Dodatkowo nasz zespół to od zawsze praktycy: głównie instruktorzy i przewodnicy górscy (SKPB i SKG), żeglarze, kajakarze, rowerzyści, narciarze, uczestnicy biegów na orientację i maratonów, organizatorzy wyjazdów turystycznych w góry niższe i wyższe oraz w inne ciekawe miejsca, a także osoba, która tak bardzo polubiła „patrzenie z góry”, że zapisała się na kurs pilotażu i została pilotem (śmiech). 

fot. mat. firmy Paker

Czyli przepis na 30 letnią firmę to znalezienie niszy? 

Tak, ale można spojrzeć na to również nieco inaczej: to przekucie swojego hobby w pracę zawodową. Ja zawsze kochałem i kocham góry, gdy tylko nadarzy się okazja jadę gdzieś na łono natury, czasem przy okazji testując sprzęt. Ostatnio tego czasu nie było tak dużo, ale powoli się to zmienia. Co jeszcze jest ważne? Troska o to, by to co robimy robić dobrze i z myślą o innych, a nie z nastawieniem na szybki i łatwy zysk, umiejętność dostosowywania się do zmieniających się okoliczności, cierpliwe stawianie czoła codziennym trudnościom. Nie zawsze jest łatwo, czasem – niekiedy przez długi czas – bywało bardzo ciężko. Ale to, co wynagradza ten codzienny wysiłek, to sympatyczna rozmowa lub mail od zadowolonego klienta, pocztówka z pozdrowieniami lub zdjęcie z naszą flagą (kolejne do naszej kolekcji) z ośmiotysięcznika lub innego pięknego miejsca w Polsce i na świecie. Dla takich chwil warto pracować, to przynosi radość, nadaje naszej pracy sens i pomaga przetrwać najtrudniejsze chwile. To dzięki naszym wymagającym i ceniącym dobrą jakość Klientom, jesteśmy obecni na rynku już od 30 lat. Dotyczy to zarówno firm, z którymi współpracujemy niekiedy już od ponad 25 lat jako dystrybutor wielu uznanych marek, jak i naszych klientów detalicznych. Dziękuję w tym miejscu bardzo serdecznie tym wszystkim, którzy nam zaufali.

Dziękuję za rozmowę. 

Dziękuję.

Krzysztof Skrocki (fot. mat. firmy Paker)

***

Siedziba firmy Paker (fot. mat. firmy Paker)

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0