HomeRynek outdoor

Korespondencja z Londynu: fortuna kołem się toczy

Przez ostatnie miesiące na brytyjskim rynku outdoorowym nastąpiły pewne przetasowania – część firm, które miały problemy, powoli wychodzi na prostą, inne gnębi recesja w angielskiej gospodarce. Najdotkliwiej odczuwa to rynek sportów zimowych.

Blacks Outdoors odbija się od dna

Blacks Outdoors, największy gracz na angielskim rynku outdoorowym, przejęty w styczniu 2012 przez JD Sports, miał 14.9 milionów funtów straty operacyjnej, gdy sprzedaż brutto wyniosła 140 milionów funtów od lutego 2012 do lutego 2013.

Docelowo firma chce utrzymać około 140 sklepów pod dwoma markami Blacks i Millets. Millets oferuje towar niższy cenowo, w dużej części z własnymi markami PeterStorm i Eurohike.

O olbrzymiej skali redukcji powierzchni handlowej świadczy kilka cyfr: w październiku 2009 grupa miała 256 sklepów Millets i 116 sklepów Blacks. Magazyn w Northampton został zamknięty, było to miejsce – którego koszty operacyjne wynosiły ponad 20 milionów funtów rocznie. A dystrybucja została przeniesiona do nowego magazynu w Kingsway.

Cala grupa JD Sports uzyskała 18,8 proc. wzrostu sprzedaży w 2012, więc zaplecze finansowe dla Blacksa wygląda na stabilne. 

Regatta

Regatta, jedna z największych angielskich marek outdoorowych, dostała Nagrodę Królowej dla Przedsiębiorstw: w kategorii Handel Zagraniczny i to drugi rok z rzędu. Zagraniczna sprzedaż Regaty wzrosła o 66 proc. w ciągu trzech lat.

Biorąc pod uwagę recesje w gospodarce angielskiej, jest to doskonały rezultat. Celem firmy jest, cytując Keitha Blacka CEO Regatty: dalszy wzrost sprzedaży i stanie się światowym graczem w rynku outdoor.

 W skład grupy Regatta należą takie marki jak: Craghoppers, Dare2B, Hawkshead i Countryside Trading. 

Snow and Rock

Nie najlepsza sytuacja w gospodarce angielskiej spowodowała zdecydowany spadek sprzedaży produktów i usług związanych z turystyką narciarską. Odczuło to szereg firm, w szczególności Snow and Rock, jedna z angielskich sieci sprzedająca produkty z najwyższej półki cenowej.

Fasad sklepu Snow and Rock (fot. Snow and Rock)Fasad sklepu Snow and Rock (fot. Snow and Rock)

Polityka sprzedaży produktów z maksymalna marżą okazała się nie do utrzymania, za co zapłacił stanowiskiem Dion Taylor, były już CEO Snow and Rock.

Zyski firmy przed opodatkowaniem i amortyzacją spadły o kilkanaście procent drugi rok z rzędu. 

Go Outdoors

Jednym ze zdecydowanych zwycięzców na angielskim rynku jest firma Go Outdoors. Portfolio sklepów zwiększyło się w 2012 z 31 do 41. Sprzedaż osiągnęła 203 miliony w ostatnim roku finansowym.

W ten sposób Blacks Group została zdetronizowana jako największy sieciowy dystrybutor detaliczny.

Firma Go Outdoors oferuje program lojalnościowy dla klientów w postaci Karty Dyskontowej, która upoważnia do co najmniej 10 proc. zniżki na zakupy oraz daje dostęp do promocji aż do 70 proc. zniżki!

Firma koncentruje się na sklepach wielkopowierzchniowych na obrzeżach dużych miast. Nowym CEO został Chris Matthiews, zastępując poprzedniego CEO i założyciela Johna Grahama.

Sprzedaż produktów narciarskich

Szacuje się, że jest około 50 milionów narciarzy i 8 milionów snowboardzistów na świecie. Wartość rynku narciarskiego w sezonie 2011/2012 wynosiła około 900 milionów euro w cenach hurtowych. W tym: narty 310 milionów, wiązania 150 milionów, buty 230 milionów i sprzęt snowboardowy ok. 210 milionów euro.

Sprzedaż nart dramatycznie spadła w ciągu ostatnich 15-20 lat. Pod koniec lat 80. sprzedawano ok 6.7 milionów par nart rocznie, a w 2011 roku sprzedaż wyniosła jedynie 3.2 milionów par.

Podaje się trzy główne przyczyny tego spadku. Po pierwsze, brak innowacji, z wyjątkiem nart carvingowych, wprowadzonych w 1996 roku. Po drugie, kolosalna zapaść na rynku japońskim, a po trzecie zmiana preferencji części konsumentów z nart na snowboard.

Także bardzo ciepła i bezśnieżna zima w sezonie 2006/2007 spowodowała potężny spadek sprzedaży, po którym sytuacja się nie poprawiła. W sezonie 2012/2013 wszystkie regiony narciarskie zanotowały znaczący spadek sprzedaży.

Europa z powodu recesji i późnego startu sezonu, USA/Kanada z powodu małych opadów śniegu, a Japonia zwyczajowo pod kreska. Producenci zostali z ponad milionem nie sprzedanych par, sieci handlowe anulowały cześć zamówień i znacząco ograniczyły zakupy na przyszły sezon. Oczywiście przekłada się to na wyniki finansowe producentów.

I tak, Amer Sports, właściciel miedzy innymi Atomica i Salomona zanotowały 7 proc. spadek sprzedaży w sprzęcie do narciarstwa alpejskiego, 17 proc. w sprzęcie do narciarstwa biegowego. Jarden, właściciel marek K2, Volkl, Line i Markera ocenia ze powrót do wysokości sprzedaży z sezonu 2011-2012 może zająć około 18 miesięcy. Czyli praktycznie dwa sezony. Head zmniejszył sprzedaż o 10.9 proc. A Elan ogłosił upadłość.

W tym momencie klient może kupić online sprzęt z poprzedniego sezonu z 40-50 proc. zniżką – wiec czemu miałby kupować w sklepie za pełną cenę, zwłaszcza jeżeli różnicę w sprzęcie są głównie kosmetyczne, jak na przykład zmiana grafiki na nartach?

Z Londynu dla 4outdoor:

Paweł Olszański

Manager Marmot Flagship Store w Londynie

 

***

Poprzednią relację Pawła Olszańskiego można przeczytać TUTAJ

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0