W styczniu br. młody Austriak David Lama pokonał klasycznie Drogę Maestriego na Cerro Torre. Publikujemy krótką rozmowę z Davidem o tym historycznym przejściu. Wywiad udostępnił portal www.redbull.pl.
***
Jakie były Twoje pierwsze odczucia po zdobyciu upragnionego celu?
David Lama: W ciągu ostatnich trzech lat wspinaczka na Cerro Torre to był mój cel numer jeden. Po dotarciu na szczyt i realizacji mojego największego marzenia, czułem się jednocześnie szczęśliwy i zarazem pusty, ponieważ mój cel nagle zniknął. Na szczęście mam już w planach kolejną wyprawę.
W jaki sposób inspirowałeś się do kolejnych prób zdobycia Cerro Torre i powrotów do Patagonii przez trzy lata z rzędu?
Wszystko zaczęło się w 2008 roku, kiedy byłem w Cochamo Valley w Chile. Zobaczyłem wtedy zdjęcie Cerro Torre w starym, pomiętym magazynie wspinaczkowym. Widziałem wiele zdjęć z Cerro Torre już wcześniej, ale wtedy po raz pierwszy mogłem dostrzec na zdjęciu drogę, która wydawała się być dla mnie możliwa do zdobycia w klasycznym stylu. Od tego momentu wizja klasycznej wspinaczki na tego giganta prześladowała mnie każdego dnia – musiałem się dowiedzieć, czy jest to możliwe!
Do tej pory osiągnąłeś już wiele sukcesów wspinaczkowych – zarówno we wspinaniu sportowym, jak i alpejskim. W którym miejscu ulokowałbyś klasyczne zdobycie Cerro Torre?
Osiągnięcie celu to dla mnie intensywne, lecz krótkie poczucie szczęścia. Dla mnie to proces dotarcia do celu jest zdecydowanie najważniejszą rzeczą. Zainwestowałem ponad trzy lata na projekt Cerro Torre – do tej pory żaden inny projekt nie pochłonął tyle moje czasu i wysiłku. Stale próbowałem poprawiać swoje umiejętności, by osiągnąć upragniony cel i w końcu mi się to udało w możliwie najlepszym stylu. Biorąc to wszystko pod uwagę, pierwsze w historii klasyczne zdobycie Cerro Torre jest obecnie moim największym osiągnięciem.
David Lama w akcji (fot. Else Lincol/Red Bull)
Patrząc wstecz na ten projekt – jaki był najbardziej niebezpieczny moment?
W zeszłym roku kawałek lodu wielkości piłki nożnej uderzył mnie 200 metrów poniżej szczytu Cerro Torre. Mój kask został rozbity, a spadający lód trafił mnie w bark. Spadający lód jest jedną z tych rzeczy, których po prostu nie można kontrolować na Cerro Torre. To na pewno sprawiło, że ??ten moment mogę uznać za najbardziej niebezpieczny.
Jaka była rola Twojego partnera Petera Ortnera w tym projekcie?
Peter jest jednym z moich najlepszych przyjaciół, choć znamy się tylko trzy lata. Przez ten czas pokonaliśmy wspólnie wiele ciekawych linii, mamy podobne poglądy na wiele rzeczy, a do tego mamy bardzo zbliżone umiejętności. Bez wsparcia od tak silnego partnera, jakim jest Peter, wiem, że nie byłbym w stanie zrealizować tego projektu.
Czy tym razem przygotowywałeś się do zdobycia Cerro Torre inaczej, niż podczas wcześniejszych nieudanych prób?
W 2011 roku po raz pierwszy nie brałem udziału w zawodach wspinaczkowych. Udało mi się skupić się wyłącznie na wspinaniu alpejskim. Wielokrotnie powtarzałem najtrudniejsze drogi w Alpach, po czym udałem się ze swoimi szwajcarskimi przyjaciółmi w kaszmirskie Himalaje. Do Patagonii przygotowaliśmy się z Peterem perfekcyjnie. Byliśmy w dobrej formie, poprawiliśmy swoją taktykę z poprzednich lat i uzbroiliśmy się w najlepszy sprzęt. Wszystkie te przygotowania i dobre warunki pogodowe były z pewnością kluczem do sukcesu!
Źródło: Red Bull, wspinanie.pl
KOMENTARZE