Od ponad 9 miesięcy Agnieszka i Matusz Waligóra przemierzają na rowerach Amerykę Południową. Podczas swojej podróży intensywnie testują różnego rodzaju sprzęt outdoorowy. Postanowili się z nami podzielić swoimi doświadczeniami.
Sami nie wiemy, czy to już bliżej czy dalej do końca naszej tułaczki – relacjonowali nam wczoraj. – Na dzień dzisiejszy przejechaliśmy od granicy brazylijsko-argentyńskiej przez północne prowincje Argentyny, Urugwaj, półwysep Valdes, Ziemię Ognistą do Ushuaia, a następnie do góry (i pod wiatr) przez Patagonię, Andy, Punę i Atakamę do Boliwii, gdzie obecnie jesteśmy. Po drodze z mniejszym lub większym sukcesem wspinaliśmy się na różne góry, chodziliśmy na trekkingi w miejscach, o których ciężko nawet pisać (bo są tak piękne). Jak nam się nie chce pedałować to stopujemy, albo wsiadamy w autobus. Aktualny dystans to około 8000 km na rowerach, temperatury od + do – 30, i wiatry, które wywracają ciężarówki na drogach – dodają.
O swojej podróży opowiadają, przede wszystkim za pomocą fotografii, na stronie www.nakrancach.pl. Na pisanie nie zawsze jest czas, choć w międzyczasie zdążyli już wydać przewodnik rowerowy „Wrocław i okolice. Wycieczki i trasy rowerowe”.
Podczas swojej wyprawy używają sprzętu wielu marek, i nie ukrywają, że eksploatują go często do granic wytrzymałości.
Wiedzą, że ich doświadczenie może okazać się bardzo cenne dla wszystkich fanów outdooru, dlatego postanowili podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat ekwipunku.
Nie będą to „testy” bo Patagonia to nie laboratorium. Nieskromnie napiszemy, że trochę na ten temat wiemy – więcej z praktyki niż z katalogów. Sprzęt, który ze sobą zabraliśmy bardzo często jest wynikiem długich przemyśleń i wcześniejszych doświadczeń, choć nie ustrzegliśmy się błędów i pomyłek. Część z tych rzeczy otrzymaliśmy od producentów w ramach sponsoringu, część kupiliśmy taniej, a po część po prostu poszliśmy do najbliższego sklepu górskiego, lub szukaliśmy na aukcjach – mówi Mateusz i dodaje: Lubimy odpowiadać na konkretne pytania, więc możecie pytać śmiało na nasz adres nakrancach@gmail.com.
Na dobry początek swoją odzież krótko ocenia Matusz:
- Kurtka Arc’teryx Atom SV Hoody
Ciepła, lekka, pakowna. Po pół roku kompresji w sakwach trochę się zbiła. Zamek główny nie ma blokady przez to czasem pod brodą potrafi się zacząć rozpinać. Doskonale skrojona – jest długa z tyłu co na rowerze jest koniecznością.
- Kurtka Arc’teryx Alpha LT
Jak wyżej – doskonały krój – jedyna tak długa kurtka z potrójnego laminatu (dotyczy też wersji dla kobiet) jaką znalazłem. Wykonanie jest perfekcyjne. Impregnacja na średnim poziomie. Kaptur mieści kask rowerowy(!) natomiast bez niego jest dosyć trudny w wyregulowaniu. Błędem jest umieszczenie gumek regulujących kaptur wewnątrz kurtki – żeby cokolwiek zmienić, trzeba ją trochę rozpiąć. Przydałby się dodatkowy suwak na dole (zarówno w trakcie jazdy na rowerze, jak i używania uprzęży wspinaczkowej) Jeśli to ma dla Ciebie znaczenie – nie jest zrobiona w Chinach – tylko w Kanadzie.
- Bluza Arc’teryx RHO AR Top
Ponownie perfekcja kroju – najwyższej jakości materiały. Dosyć krótka na rower.
- Bluza Icebreaker Gt 260 Quantum Hood
Po 2 miesiącach w tropikalnym słońcu zaczęła tracić kolor. Obecnie jest dosyć mocno ruda. Przy okazji tej bluzy napiszę o zaletach wełny merino – jest to jeden z moich ulubionych materiałów – schnie szybko (jednak wolniej niż syntetyki), grzeje – a mimo to doskonale nadaje się na upały, i co najważniejsze – nie śmierdzi – serio, nie wierzyłem w to do czasu pierwszego kontaktu z produktami Icebreakera. Jest podatna na przetarcie gdy jest mokra. Jeśli zaś chodzi o samą bluzę – pochodzi z serii sportowej GT, przez co ma dodane odblaski (na rower jak znalazł), kaptur jest świetnie skrojony, można go zakładać pod kask. Na końcach rękawów na pętle na kciuki. Noszę ją niemal non stop.
- Koszulka Arc’teryx Phase AR Crew LS
Ponownie doskonały krój. Trwała, schnie szybko, szybko też łapie nieprzyjemny zapach.
- Koszulka Arc’teryx Phase SL Crew SS
Jedna z najlżejszych koszulek jakie widziałem, niewielka po spakowaniu, schnie niemal natychmiast. Bardzo dobrze skrojona. Łapie zapachy.
- Koszulka Icebreaker GT 180 Ls Chase Zip
Bardzo dobry krój, pętelki na kciuk, odblaski, o zaletach wełny już pisałem. Używam tego modelu od kilku lat. Moja ulubiona koszulka outdoorowa.
- Koszulka Icebreaker GT 150 Ss Velocity Zip
Wersja z krótkim rękawem, nieco bardziej dopasowana.
- Spodnie Mammut Base Jump
Dosyć toporne, raczej ich nie używałem w trakcie tej podróży. Mają fajne wzmocnienie na dole nogawek i na d.
- Spodnie The North Face Climbing Pant
Moje ulubione spodnie. Są świetnie skrojone – majstersztyk. Lekkie, wygodne, bardzo szybko schną. Są dosyć mocne (materiał) choć mają już jedną dziurę na d. Muszę wspomnieć iż mają bardzo słabe szwy fabryczne – przed wyjazdem zaprzyjaźniona szwaczka wzmocniła mi je dodatkowymi szwami.
- Spodnie The North Face Meridian Pant
Ponownie świetny materiał – bardzo szybko schną, są przewiewne. Pakowne. Luźne w kroju. Mają sekretną kieszeń na dokumenty w środku.
- Spodnie Mountain Hardwear Power Stretch Tight
Bardzo dobry krój na rower – podwyższony stan z tyłu chroni nerki. Powerstretch w nich użyty jest niższej gramatury. Po kilku latach używania są już dosyć znacząco zbite – szczególnie na d. Mają kilka dziurek. Szwy nie uwierają (w przeciwieństwie do Agnieszki Marmota)
- Spodnie z powerstretchu Kwark
Uszyte na miarę z jednej z najgrubszych gramatur powerstretcha z jaką miałem do czynienia. Są naprawdę ciepłe, trwałe i perfekcyjnie wykonane. W Polsce.
- Spodenki The North Face Meridian Short
Używane od lat. Uwagi podobnie jak w wersji z długimi nogawkami.
- Rękawiczki Arc’teryx Tau AR
Arc’teryx chyba ma patent na perfekcyjne kroje. Każdy z palców tych rękawic robi wrażenie wykrojonego osobno pod rękę potencjalnego użytkownika. Są wzmocnione skórą w taki sposób, ze doskonale zabezpieczają je w trakcie trzymania kierownicy. Do umiarkowanych temperatur chronią przed wiatrem i chłodem. Trochę się zmechaciły. Upadki na szutrze przeżyły bez szwanku.
- Czapka Icebreaker
Cienka czapka-czepek – dobrze leży pod kaskiem.
- Bokserki Icebreaker 150 Boxer w/Fly
Hmm… Nie uwierają. Wręcz przeciwnie.
- Skarpety Keen i Icebreaker
Ciepłe, trwałe (żadnych dziur), nie śmierdzą, nie kurczą się w praniu i są świetnie dopasowane. W modelach Keena podoba mi się oznaczenie R i L.
- Sandały Lizard Creek
Od kilku (6/7) lat moim ulubionym modelem jest Lizard Super Hike. W tę podróż zabrałem jednak Creek, ze względu na brak naturalnych materiałów (skórzanej wyściółki) dzięki czemu szybko schną. Po pierwszym tygodniu lekko rozkleiła się wibramowa podeszwa (sic!) skleiłem klejem do thermarestów – i trzyma. Poza tą wpadką (pierwszą) są trwałe, wygodne (to są najwygodniejsze sandały świata) – na przestrzeni tych lat sprawdziłem modele wielu producentów.
- Buty Keen Targhee II Mid
Są lekkie. A nawet bardzo. Przeszedłem w nich wszystkie trekkingi łącznie z wynoszeniem depozytu na 5,5 tys. metrów n.p.m. (ze względu na nieporozumienie jakim jest La Sportiva Batura). Są bardzo wygodne (dosyć szerokie). Bardzo dobrze się w nich także jeździ na rowerze. Niestety poprzecierały się oczka do sznurowania (3), co może doprowadzić do konieczności szukania nowych butów. W Tierra del Fuego w ciężkim mokrym śniegu przemokły i zaczęły, hmm… nieładnie pachnieć – jednak bez problemu się wywietrzyły (w takim ciężkim, mokrym śniegu przemakają każde buty). Chyba używałem ich w zbyt ciężkich warunkach – nie do takich są przeznaczone.
- Buty La Sportiva Batura
Nieporozumienie. Po ok. 7 dniach używania pada całkowicie zamek zapinający lewy but (YKK). Skutek? Brak czucia palców w stopie i rezygnacja z ataku na szczyt Aconcagua.
Więcej informacji o podróżach i opiniach Agi i Mateusza znajduje się na ich stronie.
KOMENTARZE
Kilka słów od autora. Należy się kilka słów dopowiedzenia. Wrzuciliśmy informację o tych, krótkich recenzjach na jedno z forów outdoorowych, i admini podnieśli raban, ze to czysta reklama. Opisy zbyt krótkie, ogólne i inne takie bzdety…
Chciałbym zatem wytłumaczyć koncepcję tak krótkich recenzji: Jesteśmy w podróży (rowerowej co ważne) i wolny czas wolimy przeznaczyć na fotografowanie, poznawanie, itd…
Opisy, które przygotowaliśmy wyraźnie wskazują, które z produktów są ok (np. sakwy Ortlieb), a które są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto (np. buty LaSportivy).
Po 10k km napiszemy nieco więcej, a specjalnie dla 4outdoor opiszemy wybrane produkty/koncepcje/wskazówki.
Tymczasem liczymy na zrozumienie. Pozdrawiamy! A i M