Marka Arc’teryx jest obecna na polskim rynku od 2009 roku, najpierw pod sztandarami firmy MJ Sport, a po podziale przedstawicielem marki została firma Sportimi. Jak wygląda obecna sytuacja Arx’teryxa w Polsce?
4outdoor Biznes: Jak obecnie wygląda kondycja na polskim rynku marki Arc’teryx? W ilu sklepach można ją znaleźć?
Maciej Czajkowski (firma Sportimi): Sytuacja marki Arc’teryx jest dobra. Obecnie można znaleźć naszą kolekcję w 15 specjalistycznych sklepach. Przy tak technicznej marce, uważam, że ta liczba jest zadowalająca. Robimy wszystko, aby starannie dobierać sobie partnerów handlowych. Arc’teryx nie jest łatwą marką w sprzedaży, dlatego też sklep musi mieć wykwalifikowaną kadrę, która będzie umiała wyjaśnić wszystkie detale dotyczące naszych produktów. Chcemy rozszerzać nasz kanał dystrybucji, ale chcemy robić to z głową, bez pośpiechu.
Jak wyglądały wyniki sprzedaży marki Arc’teryx w 2014 roku względem 2013 roku? Jak oceniasz pierwszą część roku 2015 pod tym względem?
Wzrost był całkiem agresywny, ponieważ sprzedaż rok do roku wzrosła o ponad 260 proc.! Marka staje się coraz bardziej rozpoznawalna wśród klientów sklepów outdoorowych. Cieszy również większe zainteresowanie służb górskich naszymi produktami. Pierwsza część tego roku pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Ostatni raz rozmawialiśmy na łamach 4outdoor Biznes w 2013 roku – co od tego czasu w sytuacji marki Arc’teryx się zmieniło?
Zwiększyła się sieć dystrybucji oraz widoczność Arc’teryxa w górach. Poza tym, tej wiosny Arc’teryx debiutuje w kategorii obuwie. Bardzo jestem ciekaw jak ten segment się rozwinie w Polsce.
Jak byś spozycjonował obecnie markę Arc’teryx na polskim rynku, na którym miejscu byś ją umieścił pod względem sprzedaży, jak i rozpoznawalności?
Arc’teryx jest techniczną marką, produkującą rzeczy dla osób, które szukają w górach wyzwań. Wysoka jakość wykończenia i dbałość o detale pozycjonują markę Arc’teryx jako jedną z topowych marek outdoor w Polsce. Co do pozycji względem sprzedaży – wolałbym takich porównań uniknąć. Aby zrobić porządnie takie zestawienie, musiałbym porównywać się do marek słabszych jakościowo i dużo tańszych, co mijałoby się z celem. Rozpoznawalność wśród grupy docelowej marki jest zadowalająca. Z roku na rok rośnie świadomość marki. Coraz rzadziej nasza nazwa jest mylona z komiksowym Galem, Asterixem 😉
Czy w najbliższym czasie firma Sportimi planuje dalej powiększać grono dystrybuowanych marek?
Po ostatnich targach na ISPO w naszym portfolio jest nowa marka – Zero Point. To producent skarpet i odzieży kompresyjnej z Finlandii. Jest to trzecia, po Arc’teryx i Nalgene, marka którą reprezentujemy w Polsce. Mamy jeszcze miejsce na jedną markę, którą obserwujemy. Ale to jeszcze musimy przedyskutować w firmie.
Z jakimi wyzwaniami się obecnie zmagacie, jakie największe problemy widzicie w polskiej branży outdoorowej?
Największym problemem polskiej branży outdoorowej jest jej rozmiar. Mamy stosunkowo duży kraj, z całkiem dużą ilością mieszkańców, a jednak nasz rynek outdoor jest bardzo skromny. Przyczynę takiego stanu rzeczy widzę w dwóch miejscach. Po pierwsze – bardzo mało sklepów ma własną wizję rozwoju. Wiele sklepów działa także w systemie ajencyjnym, który daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa i nie motywuje sklepu do cięższej pracy i podnoszenia sobie poprzeczki. Po drugie – problem stanowi także odbiorca końcowy. Polak lekką ręką wydaje niemałe pieniądze na gadżety elektroniczne, telewizory i wakacje all-inclusive, natomiast kiedy ma wydać większą kwotę na dobrą kurtę, która może odczuwalnie podnieść jego komfort podczas pobytu w górach, wtedy w kieszeni pojawia się wąż. Klient końcowy jest bardzo słabo wyedukowany jeśli chodzi o dobieranie prawidłowego ubioru w góry i na wycieczki. Po części bierze się to z jego ignorancji (skoro w mieście jest ciepło, to w górach też będzie ciepło), a po części ze słabo wyedukowanej kadry w sklepie, która zamiast fachowo doradzić, powiela całą masę mitów krążących w internecie (np. że kurtek z membraną się nie pierze). Brak edukacji klientów końcowych połączony z niezbyt skorymi do rozwoju sklepami, to główna bolączka naszego rodzimego outdooru. I to są dwie podstawowe rzeczy, nad którymi trzeba pracować. Dlatego bardzo się cieszę, kiedy widzę takie wydarzenia jak Dni Ski-tourowo Lawinowe w Dolinie Pięciu Stawów, gdzie przez weekend można znacznie podnieść swoją górską wiedzę. I to za darmo.
Czy widzisz jakieś zmiany na rynku po obserwowanym w ostatnich latach spowolnieniu gospodarczym i pogodowymi zawirowaniami? Czy jakoś istotnie zmienili się Wasi partnerzy biznesowi?
Ostatnie lata były faktycznie dość problematyczne dla polskiego rynku outdoor. Głównie ze względu na pogodę. Nie mamy w kraju tyle gór, co chociażby Szwajcaria lub Austria, gdzie nawet słaba zima pozwala się wyszaleć w śniegu. Polskie sklepy outdoorowe muszą szybko dostosowywać się do otaczającej rzeczywistości, w przeciwnym wypadku ich pozycja na rynku spada. Większość naszych klientów to rozumie i stara się urozmaicić swój profil, na przykład wprowadzając do oferty produkty do biegania trailowego.
Jakim kluczem kierujesz się w doborze partnerów biznesowych?
Najważniejszy jest plan, jaki dany sklep ma na markę Arc’teryx. Zależy nam na budowaniu długotrwałej współpracy, dlatego staramy się rozmawiać ze sklepami o ich pomysłach i potrzebach. Kolejnym aspektem jest też obsługa sklepu – musi być dobrze przeszkolona, spełniać wysokie standardy obsługi klienta i w idealnym zestawieniu – aktywna sportowo. Nie zależy nam na jak największej ilości punktów sprzedaży – wolimy mieć ich mniej, ale z gwarancją, że klient wyjdzie z takiego punktu zadowolony.
W ostatnim czasie w sklepach outdorowych można zauważyć walkę na promocje i przeceny. Jak to oceniasz, jakie konsekwencje może mieć ten stan rzeczy dla branży outdoorowej? Jaki to może mieć wpływ na markę taką jak Arc’teryx?
Temat-rzeka. Jeśli sklepy tylko i wyłącznie przeceną potrafią zwabić klienta do sklepu, jest to dowód na małą dojrzałość naszego rynku outdoor. Przeceny w żaden sposób nie budują lojalności wokół sklepu, bo klient pójdzie tam, gdzie jest taniej. Na Zachodzie też zdarzają się przeceny, ale nie tak permanentne jak u nas. Jestem zapisany do newsletterów większości liczących się sklepów outdoorowych w Polsce, i praktycznie codziennie mam maila informującego mnie o kolejnej promocji (w momencie, kiedy ostatnia nie zdążyła się jeszcze skończyć). Kiedy zaczynałem swoją pracę w branży outdoor (w okolicach 2005 roku) jako szeregowy sprzedawca w jednym ze sklepów multisportowych, słowo „rabat” padało bardzo rzadko, i tylko w przypadku, kiedy zakupy były naprawdę duże. Teraz, będąc w sklepach jestem często świadkiem sytuacji, kiedy klient, kupując dwie pary skarpet prosi o rabat. Co ciekawe, dotyczy to głównie branży sportowej. W marketach elektronicznych czy w sklepach spożywczych nikt o rabaty nie prosi. Myślę, że powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że sklepy outdoorowe przyzwyczaiły klientów do ciągłych wyprzedaży. Gdyby funkcjonowało to tak, jak na Zachodzie – czyli sezonowe wyprzedaże, oferty specjalne dla stałych klientów i brak permanentnej promocji, sklepy mogłyby realizować swoją marżę i zainwestować w swój rozwój. Obecnie jest to raczej żywot od sezonu do sezonu. Jeśli ta sytuacja będzie trwała dłużej, to nasz rynek zamiast się rozwijać, będzie się kurczył. Mówię tutaj o profesjonalnych sklepach, z przeszkoloną kadrą i starannie wyselekcjonowanym asortymencie. Bo tanie marki, z własnymi placówkami przetrwają. Niski koszt produkcji i wysoka marża producenta daje im dużą elastyczność w obniżaniu cen. Mam szczerą nadzieję, że te wojny cenowe w najbliższej przyszłości zostaną zastąpione innymi pomysłami na przyciągnięcie klientów do sklepu. Obecnie sytuacja nie jest dla mnie normalna.
KOMENTARZE
krótko i treściwie bez bicia piany. „Gdyby funkcjonowało to tak, jak na Zachodzie – czyli sezonowe wyprzedaże”
Bardzo dobre zdanie odnoszące się w pełni do Pana Wieczna Promocja Piotra Cz.
markety. niskie ceny to nie tylko tanie marki czy permanentne przeceny.
Mamy markety typu mall w których kupimy grilla, kilo gwoździ i namiot Colemana czy kurtke TNF w cenie zakupu u polskiego dystrybutora !
I faktycznie może być tak że pozostanie kilka sklepów ze szpejem bo to dla marketów raczej mało interesujący asortyment
co do tanich marek to widać co się nosi na ulicy, a szlaku – mamy 4f i decathlona jest i drogi modny TNF ale jego podróby nawet na najmniejszym bazarze lezą
… jak wieczne promocje nie wytną sklepów to zrobi to mall i temu podobni – dalej obniżajmy, obniżajmy… może , zarobimy 3 zeta na przesyłce
Nikt nie zmusza. Jak sobie ktoś nie radzi na rynku, to nikt go nie zmusza do prowadzenia takiego sklepu?
Prawda. Ale jest też tak, że małe garażowe sklepy nie poradzą sobie na tym rynku, bo ceny dystrybucyjne dla nich będą cenami „promocyjnymi” w innych sklepach. Niestety – taka jest rzeczywistość. Allegro rynek zabija powolutku, a tutaj jeszcze Amazon wchodzi do gry. Małe sklepy nie mają szans.
A poruszającc temat Decathlona, 4F itd. Przez takie sklepy klienci z zasady odrzucają porządne (i droższe rzeczy), wychodząc z założenia „po co mi buty za 500 zł, jak moge mieć takie za 120, a to przecież tylko Tatry” (autentycznie z takim stwierdzeniem spotkałem się pracując kiedyś w częstochowskim HiMountain)
Bartek