HomePrasa outdoorowa

Najnowszy numer magazynu n.p.m. 11/2011

W listopadowym numerze „n.p.m.” m.in. o tym, czy warto korzystać na szlaku z usług przewodnika, czy to tylko niepotrzebne naciąganie turystów na wydatki. Zapraszamy także na jesienną wyprawę w czeskie Jesioniki, a także na wspinaczkę na Ojos del Salado w Andach Środkowych. Z polskich gór polecamy m.in. Kozi Wierch w Tatrach, Czantorię w Beskidzie Niskim, Krawcowy Wierch w Beskidzie Żywieckim i Góry Bialskie w Sudetach.

  • Blachy giną w tłumie – Po co komu przewodnik na szlaku? Czy usługi przewodnickie muszą być takie drogie? Zachęcamy do dyskusji, czy przewodnictwo to zajęcie na wymarciu czy zawód z przyszłością. Dziś jest tak, że większość turystów przemierzających szlaki osobę przewodnika kojarzy z okresem szkolnym, koloniami lub wycieczką zakładową. Coraz trudniej o deklaracje: „Tak, korzystam z usług przewodnika regularnie”. W konsekwencji internetowe fora wręcz uginają się pod naciskiem sprzecznych opinii. Z jednej strony za wyborem stoją przepisy, które narzucają korzystanie z usług przewodnika np. w słowackich Tatrach. Z drugiej zaś spotykamy się z poglądem, że przewodnik uwłacza samodzielnej wycieczce, zabijając ducha wspinaczki czy trekkingu. Niezależnie od argumentów dyskusja za każdym razem zaczyna się od pytania: co zyskujemy na obecności przewodnika? Od razu pojawiają się kolejne wątpliwości. Czy jest tylko gadającą encyklopedią rzucającą z rękawa anegdotami, czy też naszym osobistym trenerem, a może nawet prywatnym ratownikiem?
  • Muł to brzmi dumnie! – Natchnieniem do wyjazdu w Andy Środkowe, może być książka Wojciecha Lewandowskiego „Wyżej niż kondory… 70 lat później”. Najciekawsze są fragmenty o Ojos del Salado (6893 m n.p.m.), najwyższym wulkanie na Ziemi i drugim szczycie Ameryki Południowej, zdobytym przez naszych rodaków Wojsznisa i Szczepańskiego w 1937 roku. Lewandowski wchodził na Ojos del Salado jak pierwsi zdobywcy, od strony argentyńskiej. Dlaczego nie pójść jego śladem?
  • Tatry Wysokie. Na drugą stronę grani – Zdarzają się jeszcze ludzie, którzy mają za sobą przygodę w Dolomitach, ale naszą Orlą Perć widzieli jedynie z daleka. Zachęcamy zatem do jesiennej wędrówki choćby po fragmencie tego kultowego, tatrzańskiego szlaku. Zaczynamy rankiem w Murowańcu, potem idziemy na Kozią Przełęcz, wspinamy się granią na Kozi Wierch i już normalnym szlakiem schodzimy do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Na deser idziemy przez Świstówkę do Morskiego Oka. 
  • Pradziad wyższy niż Śnieżka – Położone tuż za graniczną miedzą Jesioniki to drugie co do wysokości pasmo Sudetów. Październik czy listopad, kiedy dni są krótsze, to idealny czas na wędrówkę w krainie Pradziada (1491 m n.p.m.). Tym bardziej, że jest taka teoria, że prawdziwe góry zaczynają się tam, gdzie przekraczamy górną granicę lasu. Jeśli tak, to w Sudetach mamy tylko trzy masywy, które przewyższają rangą poziom pagórów: polsko-czeskie Karkonosze i Śnieżnik oraz znajdujące się całkowicie na terenie Republiki Czeskiej Jesioniki (Jeseníky).

A ponadto:

  • Cztery schrony świata – Na krańcach Żywiecczyzny przeplatają się historie Wehrmachtu, Palestyny, krawca i krakowskich narciarzy. Taki zestaw można znaleźć w gminie Ujsoły, która witając przybyszów, ostrzega wielką ciupagą w herbie. To idealne miejsce, by rozpocząć wędrówkę np. na Krawcowy Wierch.
  • Granicznie, samotnie, listopadowo – Późna jesień kojarzy się wielu osobom z zakończeniem działalności górskiej, konserwacją sprzętu i wieczornym snuciem przyszłorocznych, ambitnych planów. Jednak właśnie wtedy warto – mimo krótszego już dnia i dużych wahań temperatury – odkryć nowe miejsca na szlaku. Graniczna ścieżka okalająca Bielice w Górach Bialskich to wybór trafny i całkiem ambitny jak na tę porę roku.
  • Śpiący rycerze bronią Czantorii – Ustroń znany powszechnie jako uzdrowisko przyciąga przede wszystkim kuracjuszy, ale poza leczniczymi wodami oferuje również bogaty wybór górskich wędrówek po okolicy, które mogą dostarczyć niezwykłych doznań. Przepięknym panoramom towarzyszą niezwykłe historie. Co wyniknie z takiego połączenia? Na przykład tajemniczy rycerze na Czantorii.
  • Orla Perć i Giewont na czarnej liście – W listopadowym numerze rozmowa z ratownikiem TOPR, Adamem Maraskiem, który od kilkudziesięciu lat prowadzi taternicko-ratownicze statystyki. Wynika z nich jednoznacznie, że najbardziej niebezpieczne rejony w polskich Tatrach to Orla Perć, Giewont i Świnica.
  • Szlachcic z długimi zębami – Nigdy nie zdobył wszystkich ośmiotysięczników. Nigdy nawet do tego nie dążył. Dopiero przy trzecim podejściu stanął na szczycie Mount Everestu. A jednak pomimo tego uważany jest za ikonę współczesnego wspinania i himalaizmu. W listopadowym „n.p.m.” sylwetka Sir Chrisa Boningtona, faceta z krzywymi zębami i fantastycznym talentem.

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0