Już w najbliższą niedzielę rozpoczną się targi OutDoor by ISPO. Dla uczestników naszej branży będzie to pierwsza okazja, aby odwiedzić monachijskie hale latem. Co zrobić, aby wyjazd ten był jak najbardziej efektywny? Podpowiada Michał Sojka.
W przypadku targów letnich zmiana lokalizacji jest niewątpliwym plusem. Wyjazd do Friedrischafen był zawsze miły, jednak skomplikowany logistycznie, brakowało też możliwości zobaczenie jak wygląda niemiecki detal sportowy. Niemniej nadal wiele osób zastanawia się czy warto w ogóle jeździć na targi.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Najpierw powinniśmy zadać sobie pytanie po co mamy jechać na targi. Cele takiego wyjazdu mogą być różne. Jedno jest pewne, jak chcecie zwiedzać Monachium to lepiej wybrać inny termin. W czasie targów na pewno będzie dużo ludzi i trudniej również będzie o miejsca w hotelach.
Byłem na wielu targach i za każdym razem cele w moim przypadku były podobne. Można je było podzielić na dwie części. Stricte biznesowe oraz te, które miały pokazać co się dzieje u konkurencji. W Monachium zawsze dodatkowo chciałem zobaczyć, jak wyglądają niemieckie sklepy. Sport Schuster za każdym razem robi na mnie wielkie wrażenie, nie tylko ze względu na wielkość sklepu, ekspozycję i różnorodność asortymentu, ale na to, że podczas każdorazowej wizyty można zobaczyć w nim wielu kupujący.
Cele biznesowe bywały różne w czasie mojej kariery zawodowej. Inne podczas pracy dla The North Face i inne gdy pracowałem dla Thule. W dużej mierze wynikały one z aktualnej sytuacji jaką mieliśmy z poszczególnym partnerami i z tego co „zostało do załatwienia”. O celach biznesowych nie będę się za bardzo rozpisywać, bo w przypadku właścicieli sklepów czy kupców, będą one zupełnie inne.
To co jest według mnie bardzo ważnym celem wizyty w Monachium i niesie korzyści zarówno dla przedstawicieli marek, dystrybutorów czy właścicieli i obsługi sklepów to podglądanie konkurencji – sprawdzanie co robi reszta świata. Planując wyjazd na targi, za każdym razem starałem się zostawić sobie pół dnia, na zwiedzanie poszczególnych hal i zaglądanie na stoiska konkurencji. Interesowały mnie zarówno pojedyncze produkty – zwłaszcza, jeżeli ktoś otrzymał jakąś nagrodę – jak i całe kolekcje. Historie kolorystyczne proponowane przez marki, pokazywały mi też często czy da się wykorzystać produkty obce do eksponowania naszych kolekcji. Jest to zawsze ciekawe doświadczenie, które pomaga nam zrozumieć, w którym kierunku idzie branża, co może mieć wpływ na sprzedaż w kolejnych sezonach.
Dawniej w przewodniku targowym robiłem zakładki i zaznaczałem marki, które chcę zobaczyć. Teraz do tego samego celu służą różne aplikacje. Chcąc zobaczyć wszystko co się zaplanowało, ważne, żeby wprowadzić sobie samemu dyscyplinę czasową. Bardzo łatwo ulec efektowi WOW i nagle okazuje się, że na jakimś stosiku spędzamy godzinę. A czasem pojawia się również jakaś znajoma twarz i przepadliśmy. O tym jednak na samym końcu.
Interesowałem się też bardzo często samym sposobem ekspozycji produktów. Pewnie spotkam się ze słowami krytyki, jednak w Polsce dalej jesteśmy w tyle jeżeli chodzi o Visual Merchandising. Sklepy z wieloma markami, nie chcą mieszać produktów różnych producentów, a sklepy monobrandowe dalej wieszają spodnie ze spodniami, a kurtki z kurtkami. Naprawdę tylko w nielicznych miejscach widać pomysł na to jak ułatwić konsumentowi wchodzącemu do sklepu wybór, a co za tym idzie zwiększyć własną sprzedaż. Tą część też zawsze sobie wcześniej przygotowywałem.
Do obserwowanie samego VM zawsze służyło mi jedno popołudnie w Monachium. W obrębie starego miasta mamy sklepy kilkunastu marek. Większość znajduje się przy ulicy Sendlinger. Wystarczy spacer od Marien Platz w kierunku Sendlinger Tor i zaczynamy od Sport Schuster. Znajduje się on zaraz po lewej stronie przy ulicy Rosen i już samo patrzenie na wystawę robi wrażenie. Mamy do dyspozycji kilka pięter pełnych odzieży i sprzętu sportowego. Idąc ulicą dalej w kierunku Sendlinger Tor mijamy po prawej jak i po lewej stronie kolejno sklepy monobrandowe zarówno marek outdoor’owych jak i fashion. Naprawdę polecam, jest to bardzo dobre doświadczenie i można podpatrzyć wiele rzeczy, które później warto wykorzystać u nas w kraju.
I ostatnia rzecz ważna na wyjazdach targowych, dla niektórych wielokrotnie jedna z najważniejszych. Możliwość spotkania znajomych, których się nie widziało od kilku miesięcy. Bardzo często są to osoby, które mieszkają w tym samym mieście. Wątek towarzyski było bardzo mocno celebrowany we Friedrishafen, miasteczko namiotowe w pobliżu targów żyło podobno całą noc. Ten element, z pewnością dla wielu ważny, zostanie zrekompensowany dzięki temu, że unikniemy kilku minusów targów nad jeziorem Bodeńskim. Dużo lepsza baza hotelowa, łatwiejszy dojazd do Monachium. Bezpośrednie loty z wielu polskich miast. Możliwość łatwego dostania się na tereny targowe komunikacją miejską. A ze znajomymi z różnych końców Świata i różnych firm będzie się można spotkać w jednej z piwiarni w okolicach Marien Platz.
Od teraz będziemy się spotykać w Monachium dwa razy w roku.
Michał Sojka
KOMENTARZE