HomeLudzie branży outdoor

Lenistwo matką wynalazku – rozmowa z Fritzem Barthelem, projektantem marki Dynafit

O wieloletniej przygodzie z projektowaniem lekkich wiązań do skitouringu oraz o nieprzemijającej pasji do jazdy rozmawiamy z Fritzem Barthelem, twórcą wiązań Low-Tech Dynafita, które rewolucjonizowały segment narciarskich wycieczek pozatrasowych.

Fritz Barthel (fot. arch. F. Barthel / Dynafit)

Michał Gurgul (4outdoor): Fritz, znamy już Twoją przygodę z początku lat 80. kiedy to wraz z kolegami, postanowiliście „zahaczyć” o Mont Blanc i bez aklimatyzacji, a z bardzo ciężkim sprzętem, zdobyliście szczyt. Gigantyczne narty, toporne wiązania i buty doprowadziły was do granic fizycznych możliwości. To doświadczenie sprawiło, że postanowiłeś na własną rękę ulepszyć dostępny w tamtych czasach sprzęt narciarski. Czyli możemy chyba powiedzieć, że w tym przypadku lenistwo stało się „matką wynalazku”.

Fritz Barthel (Dynafit): Tak, to prawda. Ta „przygoda” była pierwszym doświadczeniem, które spowodowało, że zacząłem zastanawiać się nad lżejszym sprzętem. Zupełnie hobbistycznie zacząłem konstruować prototypowe wiązania i szybko stało się jasnym, że należy zastąpić szynę wiązania za pomocą buta narciarskiego, co przełoży się na duże obniżenie jego wagi. Dzięki temu będzie można dźwigać mniej masy pod górę. W sumie to był dość oczywisty pomysł. A zatem to było lenistwo, które napędzało moje starania.

Martin Regelsberger podczs podejścia na Mont Maudit, 1982 (fot. arch. Fritz Barthel / Dynafit)

Później zacząłeś współpracę z firmą Dynafit. Jaka była Twoja rola w tej firmie przez te wszystkie lata i jakie stanowisko zajmujesz obecnie?

Pod koniec lat 80. zacząłem współpracę z Dynafitem – z jednej strony poprzez kontakt licencyjny, a z drugiej w charakterze wolnego strzelca. Jeszcze jakieś 10 lat temu wszystkie wiązania marki Dynafit były zaprojektowane przeze mnie. Jednak było jasnym, że firma tej wielkości nie może być w pełni zależna od jednej osoby projektującej wszystkie jej produkty. Zatem stworzono zespół techniczny, który zajął się ewolucją istniejących konstrukcji. Czasami, jako senior, popadam w manierę tych dwóch zgryźliwych dziadków z balkonu Muppet Show, jednak młodzież z zespołu technicznego jest bardzo uprzejma i nie przewraca oczami, gdy słyszy komentarze od staruszków. Od kilku lat zajmuję się butami Hoji – to jest bardzo interesujący projekt.

Twoja koncepcja wiązania skitourowego to dzisiaj najbardziej popularne rozwiązanie na rynku. Ostatnio inne firmy zaczęły ją również stosować. Co o tym sądzisz? Czy uważasz, że wciąż jest przestrzeń na udoskonalenie tej konstrukcji?

Oczywiście, zawsze da się coś poprawić. Praktycznie nie istnieją produkty wieczne. No może Coca-Cola, a z pewnością bigos! Zawsze jest przestrzeń do udoskonaleń. To fantastyczne uczucie, gdy widzisz, że ta historia się rozwija i pojawiają się nowe warianty. Dzięki temu to wszystko żyje.

Reklama wiązań Low-Tech Dynafit z 1987 roku

Oba sporty – wspinanie i skialpinizm – bardzo się zmieniły wraz ze szpejem, którego w nich używamy. Jak ta ewolucja wygląda z Twojego punktu widzenia? Dokąd zmierzamy pod względem eksploracji i sprzętu?

Nie mam pojęcia! Możliwości psychiczne i fizyczne wydają się nieograniczone. Zdecydowanie jeszcze nie osiągnęliśmy tego punktu krzywej, którego człowiek nie mógłby przeskoczyć. Nasza fantazja nie ma granic. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co ludzie wymyślają – to jest naprawdę niesamowite. W sportach górskich liczą się rekordy i wyniki, podobnie jak w większości innych aktywności ludzkich. Dlatego odpowiedni sprzęt jest jednym z podstawowych warunków wyczynowych osiągnięć. Oczywiście liczą się też inne rzeczy – zabawa, satysfakcja, przygoda, przyjaźń, wdzięczność, przyjemność i tak dalej – które niekoniecznie są związane z najwyższym poziomem umiejętności. I z pewnością te rzeczy nie są bezpośrednio związane ze sprzętem. Doskonale bawiliśmy się również zanim nastała epoka High-Tech.

Czy uważasz, że w przyszłości nastąpią jeszcze jakieś przełomowe wynalazki podobne do Twojego (na polu sportów górskich)?

Oczywiście, choć zapewne już nie ja będę ich autorem. Wciąż czekam na drugi błyskotliwy pomysł mojego życia – jeden pomysł to raczej mizerny wynik. Niestety natchnienie nie nadchodzi. Choć może biorąc pod uwagę moją rolę w projekcie butów Hoji, to kto wie…

Buty Dynafit Hoji

Jaki jest Twój ulubiony zestaw firmy Dynafit?

Narty Beast 98, wiązania Superlite i buty Hoji. To jest zestaw na wszystkie warunki. Te narty są łatwe w prowadzeniu i dają dużo zabawy. Do tego „prawdziwe” buty narciarskie, które świetnie spisują się na podejściach i z łatwością można przełączyć je pomiędzy trybami jazda/touring. A warto pamiętać tutaj, że jestem niezwykle leniwym człowiekiem. No i do tego wiązania, które są niezawodne – pomimo swojego minimalizmu są niezwykle wytrzymałe. Ten set-up nieustannie inspiruje mnie (a być może również Ciebie), by jeździć równie dobrze jak Eric „Hoji” Hjorleifson. No dobra, o tym to mogę sobie tylko pomarzyć. Szczerze mówiąc, to nie ma co się oszukiwać. Jeżdżę już od 56 lat, robiąc skręty w lewo, prawo, lewo, prawo… Jednak jazda na tym sprzęcie powoduje, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech nawet po tak wielu latach. To coś niesamowitego.

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0