HomeRynek outdoorLudzie branży outdoor

Ponad trzy dekady z Low-Tech: życiowa Mountopia Fritza Barthela

Postęp wynikający z lenistwa. Sztuka eliminacji. Koncepcja High-Tech zastąpiona przez Low-Tech – oto inspirowana minimalizmem i napędzana entuzjazmem droga Fritza Barthela do wynalezienia rewolucyjnego systemu wiązań Dynafit.

Fritz Barthel podczas wspinaczki na Mont Blanc du Tacul, 1982 (fot. M. Regelsberger / Dynafit)

Na początku lat 80. młody student inżynierii mechanicznej z okolic Kufstein wybrał się z kolegą na wspinaczkowy wyjazd do francuskiego rejonu Les Calanques. Droga powrotna do Austrii przywiodła ich do podnóża Mont Blanc. Stali jak wryci, obezwładnieni widokiem pokrytego śniegiem majestatycznego czterotysięcznika, gdy w ich głowach pojawiła się myśl: „Można by zahaczyć jeszcze o ten szczyt”.
Bez jakiejkolwiek aklimatyzacji ruszyli więc na trawers z Aiguille du Midi przez Mont Blanc du Tacul i Mont Maudit. Był to początek roku i nie obyło się bez torowania w śniegu. Krótko przed zachodem słońca Fritz z kolegą dotarli na wierzchołek totalnie wykończeni. Podejście wyssało z mocnych alpinistów resztki energii. Nie stało się to jednak z winy odbytych wcześniej intensywnych sesji wspinaczkowych w Calanques, ale głównie za sprawą topornego sprzętu. Długie na dwa metry narty i ciężkie wiązania zwyczajnie nie ułatwiły sprawy.

Wiązania Low-Tech (prototypy) podczas wycieczki w Alpy, 1985 (fot. Dynafit)

Mniejsza waga, więcej energii

Właśnie to doświadczenie rozpaliło we Fritzu pragnienie posiadania lżejszego sprzętu. Jak na majsterkowicza z zamiłowania przystało (jako dziecko uwielbiał składać modele samolotów), Fritz od razu podjął w domowym zaciszu pierwsze próby konstrukcji wiązania skitourowego. Szybko okazało się, że ciężkie szyny musiały zostać zastąpione samym butem, jeśli naprawdę miało dojść do znaczącego obniżenia masy, którą potem trzeba przecież taszczyć ze sobą na każdym kroku. W sumie całkiem oczywista i prosta koncepcja. Po raz kolejny miało sprawdzić się popularne wśród wynalazców powiedzenie: „Geniusz to 1% pomysłowości i 99% ciężkiej pracy”.

Prototyp wiązań Low-Tech podczas wyprawy na Denali, 1986 (fot. Dynafit)

Początkowo przesiadywanie w urządzonym w piwnicy warsztacie i majstrowanie przy wiązaniu było jedynie czystym, oderwanym od presji komercjalizacji hobby. Czas leciał, a Fritz opracowywał kolejne dziwnie wyglądające ustrojstwa. Reakcje testujących je przyjaciół oscylowały między mocnym pesymizmem a totalną euforią. W tamtym czasie, w przeddzień pojawienia się komputerów, warunkiem sukcesu wynalazku było określenie go mianem High-Tech, czyli zaawansowanego technologicznie. Jak nazwać jednak lekkie, mechanicznie nieskomplikowane wiązanie? Oczywiście Low-Tech! Ta nazwa mówi sama za siebie.

Dynafit wiązania Low-Tech, 1983

Dynafit wiązania Low-Tech, 1984

Dynafit wiązania Low-Tech, 1985

Dynafit wiązania Low-Tech, 1986

Dynafit wiązania Low-Tech, 1990

Low-Tech: kiedyś i dziś

Po wrzuceniu do kosza „pierwszych gównianych szkiców” Fritz potrzebował jeszcze kolejnych 25 lat, by przekonać do swojego rewolucyjnego wynalazku skitourowców z całego świata.

„Wytrwałość to podrzędna cnota, na mocy której przeciętność osiąga niechlubny sukces” – powiedział kiedyś Ambrose Bierce.

Czemu musiało upłynąć aż tyle czasu? Być może chodziło o wyjątkowo skromny w porównaniu do klasycznych modeli wygląd lub o inne osobliwe rozwiązania, takie jak sam mechanizm wchodzenia w wiązanie… Z jednej strony model budził przytłaczający sceptycyzm, z drugiej jednak cieszył się proporcjonalnie dużą popularnością wśród specjalistów i zagorzałych entuzjastów.

„Gang wiązań” – technicy Dynafit odpowiedzialni za rozwój wiązań (Fritz Barthel w środku) w 1988 roku (fot. Dynafit)

Co robią dzisiejsi alpiniści? Używają wyłącznie lekkiego sprzętu – tak, jakby żaden inny nigdy nie istniał. Poruszają się szybciej, mierzą wyżej i przekraczają kolejne granice! Unikalny system DYNAFIT to dziś fundament rozwoju wielu innych produktów, mimo iż nie taki cel przyświecał oryginalnie jego wynalazcy. Podobnie jak 30 lat temu również dzisiaj marka pozostaje wierna minimalizmowi, wykorzystując przy tworzeniu swoich produktów „odrobinę więcej niż nic”.

„Postęp to zasługa ludzi leniwych szukających prostszych dróg do osiągania swoich celów”, jak stwierdził Fritz Barthel. Dokładnie tak było z Low-Tech.

Więcej o przygodzie Fritza z marką Dynafit oraz lekkimi wiązaniami przeczytacie w wywiadzie:

Lenistwo matką wynalazku – rozmowa z Fritzem Barthelem, projektantem marki Dynafit

Materiały Dynafit

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0