HomeRynek outdoorLudzie branży outdoor

MAJESTY: Polska awangarda na światowym rynku – rozmowa z Januszem Borowcem

– Chcemy być prekursorami nowych rozwiązań, tworzyć produkty zmieniające rynek oraz rozwijające narciarstwo. Jako niezależna marka mamy tę przewagę, że możemy pozwolić sobie na bardziej awangardowe podejście do kreowania nowych rozwiązań technicznych. Z CEO marki – Januszem Borowcem – rozmawia Barbara Suchy. [Uwaga – wywiad został przeprowadzony przed empidemią koronawirusa i związanym z nią kryzysem].

Majesty w akcji (fot. Marcin Kin / Majesty)

Barbara Suchy (4outdoor): Podczas ostatnich targów ISPO Munich Majesty zaprezentowało się jako solidna europejska marka. Jakie opinie zebraliście od odwiedzających i partnerów?

Janusz Borowiec (CEO Majesty): Myślę, że to były jedne z naszych najlepszych targów. Nie tylko ze względu na wygląd stoiska, ale również z uwagi na zaprezentowaną kolekcję „Skiing Re//Defined” i społeczność związaną z marką, jaką udało nam się zbudować na przestrzeni lat. Nowa kolekcja jest przełomem – zarówno jeśli chodzi o właściwości użytkowe, jak i samą segmentację linii produktowej. Rozwiązania techniczne zastosowane w kolekcji skitourowej oraz technologia 4Rx4R (4 promienie zastosowane w rockerze i 4 promienie zastosowane w taliowaniu narty), którą wprowadziliśmy w kolekcji freeride’owej zmieniają zupełnie standardy rynkowe, a także na nowo definiują podejście do narciarstwa freeride’owego i skitourowego. Bardzo ustrukturyzowaliśmy też kolekcję i zaproponowaliśmy dokładnie takie rozwiązania, jakich oczekuje współczesny rynek. Informacje zwrotne od dystrybutorów, sklepów oraz odwiedzających są niezwykle pozytywne. Jednocześnie bardzo wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę, aby dalej się rozwijać i zaskakiwać naszych odbiorców.

Stoisko Majesty na targach ISPO Munich 2020 (fot. Majesty)

Jakie były priorytety podczas przygotowań do targów? Czy sposób, w jaki myślicie o prezentowaniu marki na tego typu wydarzeniach, zmienił się w ostatnim czasie?

Zawsze przykładaliśmy bardzo dużą wagę do prezentacji naszych produktów na targach. Na ISPO pokazujemy się od ponad 10 lat. Kluczowym aspektem przy projektowaniu stoiska targowego było utrzymanie ciągłości przekazu wizualnego, jaki stosujemy w komunikacji medialnej. Jednocześnie obserwujemy, że ważniejsze od budowania coraz większych stoisk, jest budowanie relacji.
W branży sportowej mamy z jednej strony ogromne korporacje, a z drugiej wyspecjalizowane sklepy prowadzone przez właścicieli. Zarówno wystawcom, jak i klientom coraz trudniej jest być wszędzie w tym samym czasie: na licznych targach branżowych, testach, prezentacjach czy też po prostu w firmie lub sklepie. To w bezpośredni sposób wpływa na kształtowanie się prezentacji marek na tego typu wydarzeniach.

Stoisko Majesty na targach ISPO Munich 2020 (fot. Majesty)

W jaki sposób szukacie nowych rozwiązań? Stawiacie na innowacje i własne rozwiązania czy wzorujecie się technologicznie na dużych fabrykach?

W początkowym okresie chcieliśmy stworzyć produkty, których na rynku brakowało. Potem naszym celem była budowa nart lepszych i bardziej przyjaznych użytkownikowi, niż produkty dostępne na rynku. Z czasem zdecydowaliśmy się wprowadzać odważniejsze projekty. Zaczęło się od karbonowej narty skitourowej/skialpinistycznej Werewolf. Na początku traktowano ją jako kuriozum: Narta skitourowa z rockerem o szerokości 91 mm? Niektórzy kręcili głową, ale profesjonaliści i ludzie analizujący trendy w narciarstwie byli pod wrażeniem. Po kilku latach tego typu narty już nikogo nie dziwiły. To był moment, kiedy zdecydowaliśmy, że chcemy stać się prekursorami nowych rozwiązań i kreować produkty zmieniające rynek oraz rozwijające tę dyscyplinę sportową.

Nasze produkty powstają jako ewolucja myślenia o narciarstwie w kontekście różnych sportów deskowych/ekstremalnych oraz rozwiązań w nich stosowanych. Jako niezależna marka mamy tę przewagę, że możemy pozwolić sobie na bardziej awangardowe podejście do tworzenia nowych rozwiązań technicznych. W momencie, kiedy zaczęliśmy projektować narty takie jak Supernova, określiliśmy się jako prawdziwie innowacyjna marka. Obecnie narty te są rozpoznawalne na światowym rynku i stają się punktem odniesienia dla konkurencyjnych marek. To dało nam impuls do wprowadzenia przyszłorocznej kolekcji, którą określamy hasłem „Skiing Re//Defined”.

Mocno też stawiacie na bezpośrednią promocję wśród klientów podczas wydarzeń z cyklu Demo Tour?

Bezpośrednia promocja i testy B2C to szansa na przedstawienie produktu ostatecznemu klientowi z jednoczesnym wsparciem dla sklepów oraz pośredników oferujących nasze narty. Na rynku dostępna jest bardzo szeroka oferta. Wszyscy producenci utrzymują, że to oni mają najlepszy produkt. Klientom trudno jest się zdecydować. Naszą ideą jest przybliżenie właściwego podejścia do doboru nart, zarówno tych z serii skitourowej, jak i all-mountain. Nie wszyscy potrzebują takich samych nart. Nawet najlepszy produkt, jeżeli jest źle dobrany, może być dla użytkownika ograniczeniem. Uważam, że właściwy dobór sprzętu to ogromna wartość, jaką oferujemy naszym klientom.

Mamy do czynienia z polskim produktem na „zachodniej półce cenowej” – jaki macie przepis na kształtowanie wśród Waszych klientów przekonania, że „polskie” równa się „wysokiej jakości”?

Nie kształtujemy przekonania, że coś jest dobre, bo jest z Polski. Produkujemy sprzęt na najwyższym światowym poziomie, zarówno jeśli chodzi o konstrukcję, materiały, jak i właściwości użytkowe. Tak się akurat złożyło, że jesteśmy z Polski. Jako ciekawostkę dodam, że przez pierwszych kilka lat funkcjonowania marki byliśmy postrzegani jako firma z USA – głównie z powodu wzornictwa i charakterystyki produktów, jakie oferowaliśmy w tamtym czasie – choć komunikujemy, że jesteśmy z Polski, a na nartach używamy sloganu „MAJESTY – handcrafted in Poland”.

Na pewno popyt na rynku skitourowym/freeride’owym pomaga w rozwoju?

Sprzęt skitourowy przestał być narzędziem dostępnym dla wąskiej grupy pasjonatów w wyspecjalizowanych sklepach. Tym samym, zwiększony popyt pozwala na sprzedaż większej liczby nart. Oznacza to, że do gry dołączają również duże marki, które zaczęły inwestować w daną dyscyplinę dopiero wtedy, kiedy zaczęło się im to opłacać. Nie ma w tym pasji, jest kalkulacja biznesowa. Podobnie było z nartami z grupy freestyle, potem freeride, a teraz jest z całą kategorią skitour. Oznacza to, że tzw. „wyścig zbrojeń” wkracza na dynamiczny poziom, a rozwój jest konieczny, aby pozostać na rynku. Pojawiają się przetasowania w obszarze producentów sprzętu skitourowego. Miejsce starszych marek specjalistycznych zajmują marki popularne, które po prostu wprowadziły nowe produkty do oferty. Duzi gracze mogą zainwestować w promocję swoich produktów znacznie więcej niż mniejsze firmy. Oznacza to tyle, że jeżeli produkt ma zostać dostrzeżony, musi być wyjątkowy, inaczej zostaje przytłoczony przez masowe produkty.

Majesty w akcji (fot. Marcin Kin / Majesty)

Które modele Waszych nart uznajecie za przełomowe?

W latach 2014/15 Werewolf był przełomem. Nasze narty z kolekcji 2018/20 – Hypernaut i Supernova SL były kamieniami milowym, jeśli chodzi o konstruowanie nart. Zostały dostrzeżone na wielu światowych rynkach i zebrały dużo pozytywnych recenzji. W przypadku tych nart przyjemność z jazdy była o tyle większa, że dawały zupełnie inny rodzaj narciarskich emocji. Oferowały nową jakość, bo podobne produkty nie występowały wcześniej na rynku. Nowa kolekcja skitourowa to kontynuacja myśli, która przyświecała nam przy projektowaniu Supernovej – chodziło o stworzenie specjalistycznych produktów, które różnią się między sobą nie tylko szerokością, ale też właściwościami technicznymi i użytecznością. Nasze narty skitourowe są jednak przede wszystkim pełnowartościowymi nartami zjazdowymi, zapewniającymi kontrolę i charakteryzującymi się doskonałymi właściwościami jezdnymi. Superwolf i Superwolf Carbon zbierają bardzo entuzjastyczne opinie w Europie i USA. Superscout jest określany jako techniczna narta skitourowa – minimalistyczna wersja freetourowej Supernovej. Grupa Freeride to kompletnie innowacyjne podejście do zakresu użytkowania tego typu produktów. Narty Havoc, Vadera i Vanguard różnią się kształtem i konstrukcją, ale ich spectrum użytkowania jest niezwykle szerokie – dzięki konstrukcji 4Rx4R nadają się zarówno na zlodzone trasy, jak i głęboki śnieg. Jeżdżąc poza trasami, nigdy nie wiemy, na jakie warunki trafimy. Właśnie dlatego stworzyliśmy produkty, które dają nam pewność, że sprawdzą się wszędzie. I to nie jest jedynie chwyt marketingowy.

Jak wygląda sam proces produkcji? Wszystko dzieje się w jednej fabryce? Skąd bierzecie komponenty? Czy to polskie materiały?

To złożony proces. Narty składają się z wielu komponentów dostarczanych z fabryk zlokalizowanych na terenie Europy. Na naszych kanałach mediowych można zobaczyć film pokazujący poszczególne etapy montażu naszych nart. Przy produkcji wykorzystujemy komponenty używane przez wiodące na rynku marki: drewniane rdzenie z topoli, jesionu, paulowni, tkaniny szklane o różnym splocie i gramaturze, tkaniny aramidowe, carbon a także titanal. Należy pamiętać, że najważniejsze jest odpowiednie połączenie tych materiałów, a nie samo ich występowanie w konkretnym produkcie. Z Polski pochodzi większość drewna zastosowanego przy budowie naszych nart.

Produkcja nart (fot. Majesty)

Co w praktyce oznacza, że narty są „ręcznie robione”?

Nasze narty są budowane ręcznie, przy użyciu narzędzi takich jak: formy, prasy hydrauliczne, maszyny CNC, giętarki do krawędzi itd. Stopień skomplikowania naszych produktów wymaga ręcznego złożenia, obróbki i wykończenia nart. W produkcję, na poszczególnych etapach, zaangażowanych jest wiele osób, które dbają o to, aby produkt był wykonany z najwyższą starannością.

Ostatni szlif przed wyjściem z fabryki (fot. Majesty)

Jak testujecie swoje narty? Ile takich testów potrzeba, żeby nartę można było uznać za gotową do sprzedaży?

To zależy od tego, jak szybko prototyp spełni nasze oczekiwania bazowe oraz czy wstrzelimy się w dobry czas do testów. Prace nad pierwszą Supernovą trwały około roku, dojście do idealnej budowy kolejny rok. Po testach wewnętrznych następuje proces testowania sprzętu przez zawodników i testerów. W zeszłym roku postanowiliśmy tworzyć dwuletnie kolekcje, aby mieć więcej czasu na testowanie i wprowadzanie nowości. Mówię tutaj o prawdziwych nowościach i innowacjach technicznych. Efekty naszej pracy zaskoczyły nas samych. W przyszłym sezonie wypuszczamy kompletnie nowe grupy produktowe, które dosłownie wyprzedzają oczekiwania.

Waszą mocną stroną jest niebanalna grafika. Skąd czerpiecie pomysły? Kto za to odpowiada?

Chcemy, aby produkt był spójny zarówno w obszarze estetycznym, jak i funkcjonalnym. Inspiracje graficzne odnoszą się w głównej mierze do plam kolorystycznych, połączonych z linearnymi grafikami lub motywami geometrycznymi. Estetyka zawsze wyróżniała nasze produkty i jest to element, do którego przywiązujemy dużą wagę. Śledzimy trendy i staramy się wprowadzić pierwiastek artystyczny do nart, które wówczas przestają być rozpatrywane jedynie jako produkt sportowy. Dotychczas działaliśmy razem z wieloma uznanymi artystami, m.in. z Krzyśkiem Ostrowskim, Dawidem Ryskim, MAMA Studio, a obecnie współpracujemy ściśle z Chrisem Englandem. Prace koncepcyjne nad wyglądem kolekcji i poszczególnych grup produktowych opracowujemy wewnętrznie.

Tak powstają grafiki Majesty (fot. Majesty)

Jako firma działacie też w nieco nietypowy, jak na polski rynek sposób w zakresie PR i marketingu – promocja na rozbudowaną skalę, ambasadorzy marki. Na polskim rynku wciąż często jest to robione „przy okazji” sprzedaży.

Chcąc zaistnieć na światowym rynku, musimy być asertywni, lepsi niż konkurencja i kłaść duży nacisk na promocję. Cieszę się, że jest to widoczne. Zaczynając naszą przygodę z nartami, wiedzieliśmy, że najważniejszy jest produkt i budowanie marki. Na sprzedaż musieliśmy czekać, konsekwentnie realizując założenia projektowe. W ciągu tych lat wyrobiliśmy pewien kanon działania w zakresie marketingu. Poza tym sami jesteśmy narciarzami, więc wiemy, czego oczekują nasi klienci!

***

MAJESTY funkcjonuje na rynku od 2007 roku. Oprócz Polski, największe rynki zbytu to Francja, Norwegia, USA, Rosja i Japonia. Produkty polskiej marki są dostępne również we Włoszech, Hiszpanii, Austrii, Niemczech, Szwecji, Czechach, Bułgarii, Australii, Nowej Zelandii, Chile i na Ukrainie. Rocznie MAJESTY produkuje około 3000 par nart.

Majesty w akcji (fot. Marcin Kin / Majesty)

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0