HomeRynek outdoorLudzie branży outdoor

Scandinavian Outdoor Group prezentuje – Volvo, Thule, Icebug, Seger i Ivanhoe

Wrześniowa konferencja European Outdoor Summit stała się świetnym pretekstem do odwiedzenia kilku szwedzkich marek outdoorowych. Za tę dodatkową część programu odpowiedzialna była Scandinavian Outdoor Group reprezentowana przez Sarę Wänseth (sekretarz generalna) oraz Sofię Karlström. Na międzynarodową ekipę, składającą się z przedstawicieli sklepów oraz dziennikarzy, czekały spotkania z markami Thule, Seger, Ivanhoe oraz Icebug. Wszystko to zostało wzbogacone outdoorowymi aktywnościami w pięknych plenerach pełnej jezior i lasów krainy rozciągającej się pomiędzy Göteborgiem i Jönköping.

Scandinavian Outdoor Group to stowarzyszenie, które powstało w 2000 roku. Skupia około 60 marek pochodzących z Danii, Finlandii, Islandii, Norwegii i Szwecji. Wśród członków znajdziemy małe i średnie firmy, które są przekonane, że wspólna reprezentacja daje zwiększone możliwości w zakresie komunikacji, ale również sprzedaży. Zadaniem SOG jest wspieranie producentów innowacyjnych produktów w działaniach eksportowych. O tym, że ten model działa dobrze możemy się przekonać choćby podczas międzynarodowych targów ISPO, kiedy to z podziwem patrzymy na Scandinavian Outdoor Village i wchodzące w jej skład stoiska. Oprócz zagranicznej komunikacji SOG organizuje również szkolenia outdoorowe (zarówno sprzętowe, terenowe, jak i biznesowe) w ramach Outdoor Academy of Scandinavia oraz przyznaje prestiżową nagrodę Scandinavian Outdoor Award.

Prosty przykład na siłę SOG – uczestnicy wycieczki mieli do dyspozycji najnowsze modele Volvo (fot. 4outdoor.pl)

Naszą wizytę przygotowały właśnie firmy wchodzące w skład SOG. Jednak zanim odwiedziliśmy outdoorowych producentów, organizatorzy zaprosili nas do zapoznania się z emblematyczną dla Szwecji marką. Nie była to IKEA, a inna znana w świecie marka – Volvo.

Volvo

Wybór naturalny, wszak Göteborg to kwatera główna tego producenta cenionych samochodów. Inna sprawa, że Volvo to również dobre miejsce, aby wczuć się w atmosferę pełnego funkcjonalności i prostoty skandynawskiego designu oraz innowacyjnych technologii. Zadanie mieliśmy o tyle ułatwione, że już na lotnisku czekały na nas najnowsze modele – SUV-y X90 i X60. Testowa jazda była dobrym wprowadzeniem do wizyty w Volvo Brand Experience Center.

Volvo Brand Experience Center (4outdoor.pl)

Volvo dla wielu to synonim najbezpieczniejszego samochodu świata. Firma od początków swojego istnienia w 1927 roku kojarzona jest z maksymalizowaniem bezpieczeństwa kierowców – to właśnie w 1959 roku Nils Bohlin, inżynier Volvo, opracował trzypunktowy pas bezpieczeństwa. Nie inaczej jest i dzisiaj – Volvo pracuje nad nad projektem „Safety Vision 2020”, który ma zmniejszyć liczbę osób, które stracą życie lub zostaną ciężko poszkodowane podczas wypadków drogowych, do zera. Wszystko to za sprawą zaawansowanej technologii, systemów monitorujących ruch, analizujących i przewidujących zachowanie pojazdów oraz pieszych.

Bezpieczeństwo to oczywiście jeden z filarów Volvo, innym, nie mniej istotnym, jest zrównoważony rozwój i redukcja negatywnego wpływu na środowisko. Inżynierowie Volvo wprowadzają coraz nowsze silniki – hybrydowe oraz w pełni elektryczne. Do 2025 roku ponad 50 proc. samochodów Volvo ma być wyposażone w silniki elektryczne!

„Cleanzone” by Volvo (fot. 4outdoor.pl)

Obecnie Volvo Car Group (Volvo Cars) jest własnością Zhejiang Geely Holding (Geely Holding) z Chin. Jednak w przeciwieństwie do poprzedniego amerykańskiego właściciela, obecny zostawia wolną rękę w działaniach biznesowych firmy, dzięki czemu przywiązanie do szwedzkich wzorców, zarówno tych związanych z kulturą pracy, jak i wspomnianym wielokrotnie designem i DNA, dominuje w codziennych i dalekosiężnych wyzwaniach. Potwierdzają to również wyniki finansowe – 2017 rok był czwartym z kolei, w którym Volvo zanotowało rekordowe poziom sprzedaży i zyski.

Oczywiście, Volvo nie jest marką outdoorową. Jednak świetne wzornictwo, dbałość o materiały, innowacyjne podejście do funkcjonalności, bezpieczeństwa, i, nie mniej ważne – przywiązanie do szwedzkiego ducha użytkowej prostoty (w tym przypadku w wersji luksusowej) – są również znakiem rozpoznawczym innej znanej marki z tego regionu: Thule.

Thule

Thule od 1942 roku dostarcza produktów, które ułatwiają spędzanie wolnego czasu – wszelkiego rodzaju systemy potrzebne do bezpiecznego transportu sprzętu oraz bagażu. Marka znana jest również z wysokiej jakości toreb, wózków, a od kilku lat funkcjonalnych plecaków, czyli produktów, które definitywnie łączą ją z outdoorową rodziną.

Siedziba Thule znajduje się Hillerstorp, gdzie mieści się fabryka oraz Global Test Center. Mieliśmy zatem przyjemność odwiedzić miejsce, gdzie nie tylko wytwarza się, ale również testuje zaawansowane systemy Thule.

Wszelkie nowe produkty, czy kategorie produktowe Thule wdrażane są w zgodzie z motto firmy – „Active Life, Simplifed” (fot. Thule)

Thule jest największą marką, która wchodzi w skład Thule Group, z siedzibą w Malmö. Do grupy należy również Case Logic, oferująca torby i pokrowce na różne urządzenia mobilne i elektroniczne. Grupa zatrudnia ponad 2200 osób w 40 zakładach produkcyjnych, montażowych i biurach sprzedaży rozsianych po całym świecie. Co warte podkreślenia, w Polsce znajdują się dwie duże fabryki Thule – jedna z nich została niedawno otwarta, oraz Centrum Dystrybucyjne. Sprzedaż netto grupy w 2017 roku sięgnęła 5.9 mld koron szwedzkich (około 2,48 mld zł).
Strategia marki jest prosta – Thule kontynuuje umacnianie pozycji jako wiodącej marki w sektorze dóbr sportowych i outdoorowych. Od lat jest niekwestionowanym liderem w kategorii sportowych bagażników i uchwytów. Wszelkie nowe produkty, czy kategorie produktowe, są wdrażane w zgodzie z motto firmy – „Active Life, Simplifed”. I znowu, jak w przypadku Volvo, mowa jest o prostocie… Jednak, nad tym, aby produkty Thule były proste i funkcjonalne, czuwa sztab inżynierów, którzy od prawie 80 lat wymyślają nowe rozwiązania.

Kluczem do osiągnięcia wysokiej jakości jest, oczywiście, dobór odpowiednich materiałów i ciągłe sprawdzanie ich działania w warunkach ekstremalnych – w centrum testowym symuluje się skrajne sytuacje, temperatury, wystawia na promieniowanie UV, wilgoć i chemikalia, a także poddaje produkty wielokrotnym obciążeniom. Przeprowadzane są także testy wytrzymałościowe, wstrząsowe, aerodynamiczne i zderzeniowe.

Firma opracowała Thule Test Program™, w ramach którego 25 „standardów Thule” przewyższa wymogi stawiane przez normy ISO. Inna sprawa, że wypracowane w Thule standardy firma przekazuje do instytucji certyfikujących i sprawdzających bezpieczeństwo użytkowania różnych produktów. To zgodne z filozofią Thule, która stawia nacisk na bezpieczeństwo użytkowników i, co ważne, chce się dzielić zdobytą w tym zakresie wiedzą.

Warto dodać, że Thule – mające zaufanie do swoich produktów – stawia w swojej komunikacji z klientem na aktywny tryb życia. Podkreślał to z dumą CEO Markus Welander podczas European Outdoor Summit, kreśląc błyskotliwie filozofię Thule. Atencja, jaką firma przez lata przykładała do strategii „Product is King”, została wbogacona o dodatkowe wyzwanie – zbudować emocjonalną więź klientów z marką („Bring your life!”).

Produkty marki faktycznie ułatwiają wszystkim entuzjastom outdoorowych aktywności obcowanie z naturą. Thule oferuje rozwiązania dla narciarzy, kajakarzy, rowerzystów, surferów. Ułatwia rodzinom wspólne i aktywne spędzanie wolnego czasu, poprzez znane wszystkim przyczepki rowerowe (które można wyposażyć również w płozy) czy też foteliki i nosidełka.

Od kilku lat Thule zdecydowało się rozpocząć produkcję plecaków turystycznych (fot. Thule)

Od kilku lat Thule zdecydowało się rozpocząć produkcję plecaków turystycznych – trekkingowych, a nawet wspinaczkowych. Każdy z tych produktów zawiera w sobie najlepsze, wypracowane przez lata, cechy marki Thule – świetne materiały oraz bardzo dobre, funkcjonalne rozwiązania.

Dodatkowo Thule stawia na szeroko pojęty zrównoważony rozwój, działania CSR, zdając sobie sprawę, że jest w stanie zaspokajać różne potrzeby współczesnego klienta oraz, co nie mniej ważne, ograniczyć negatywny wpływ produktów Thule na zagrożone środowisko naszej planety.

Kolejnym przystankiem podczas naszej wyprawy była miejscowość Gällstad, gdzie znajduje się siedziba dwóch ciekawych marek: Seger oraz Ivanhoe, specjalizujących się w dziewiarstwie.

***

Thule Group Polska
Witold Pawłowski, Key Account Manager Thule

Dla Thule Group Polska jest jednym z kluczowych europejskich regionów – co wynika zarówno z faktu, że sprzedaż produktów z naszych najważniejszych kategorii na tym rynku cały czas rośnie, jak i z tego, że nasz kraj jest dla firmy niezmiernie ważny ze względów operacyjnych. Thule Group ma w Polsce – w Wielkopolsce – dwie nowoczesne fabryki, w których produkowane są m.in. bagażniki rowerowe, dziecięce foteliki rowerowe, walizki czy wózki dziecięce, a także Centrum Dystrybucyjne, obsługujące Europę Środkowo-Wschodnią.

Witold Pawłowski, Key Account Manager Thule

Jeśli chodzi o sprzedaż, to firma zatrudnia obecnie czterech specjalistów obsługujących poszczególne regiony kraju oraz grupy produktowe – współpracują oni z grupą starannie wyselekcjonowanych dystrybutorów i sklepów, co do których mamy pewność, że są w stanie zaoferować klientom odpowiednią pomoc w doborze i zakupie naszych produktów, a także skuteczne wsparcie posprzedażowe. Oczywiście, stawiamy tu na odpowiednią dywersyfikację – jako że oferujemy klientom produkty bardzo zróżnicowane, od boxów dachowych, przez wózki czy rowerowe foteliki dziecięce, plecaki na sprzęt fotograficzny, aż po zaawansowane plecaki trekkingowe i turystyczne.

Jeśli chodzi o tę ostatnią kategorię produktową – plecaki outdoorowe – to bezpośrednio współpracujemy z wybranymi specjalistycznymi sklepami, m.in. z Woda Góry Las, Sklep Podróżnika, 8a.pl, Outdoorzy.pl czy Sklep dla Turysty.

Warto wspomnieć, że prowadzimy także szeroko zakrojone działania marketingowe i edukacyjne – staramy się angażować w najróżniejsze wydarzenia branżowe oraz aranżować testy naszych produktów, których celem jest nie tylko uzyskanie niezależnej opinii na temat sprzętu i jego jakości, ale również zapewnienie potencjalnym klientom możliwości przeczytania czy obejrzenia, jak nasze plecaki sprawdzają się w akcji na najcięższych nawet szlakach (np. podczas półrocznego trekkingu po bezdrożach USA czy wyprawie na Nevados Ojos del Salado).

Seger

Początki firmy sięgają roku 1947, kiedy to młody Gunnar Segerqvist postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Okolica Gällstad związana były z przemysłem dziewiarskim, więc Segerqvist zajął się wytwarzaniem skarpet, również sportowych. Pierwsze produkty tkał w drewutni swoich rodziców, następnie sprzedawał je sam, podróżując po okolicznych wsiach i miejscowościach na rowerze. Niedługo potem kupił dostawcze Renault, jednak wciąż dopinał rower do samochodu, aby odwiedzać miejsca niedostępne dla auta. Duch przedsiębiorczości i dbałości o klienta towarzyszył Segerowi od początku.

W tajniki fabryki i siedziby Segera wprowadził nas Frederik Porat (fot. 4outdoor.pl)

W 1963 roku firma zakupiła nowe maszyny dziewiarskie, potrzebny był również nowy budynek. W 1970 roku fabryka działała już na powierzchni 1000 m2. Chwila próby przyszła w 1985 roku, kiedy to cała posiadłość spłonęła w pożarze. Jednak już następnego dnia Segerqvist zlecił prace dziewiarskie wszystkim zakładom w Gällstad. Wszyscy ochoczo i z sercem przystąpili do pomocy, potwierdzając po raz kolejny, że istnieje coś takiego jak lokalny duch współpracy – „duch Gällstad”. Przez rok większość zakładów z okolicy była zaangażowanych w odbudowę fabryki Segera.

W kwietniu 1986 roku przyszedł czas na otwarcie nowej, dwa razy większej fabryki, wyposażonej w najnowocześniejsze, zautomatyzowane, maszyny dziewiarskie. Dla firmy nastały jednoznacznie dobre czasy.

Dzisiaj biznes firmy Seger jest również zlokalizowany w Gällstad. Szopa przekształciła się w hale produkcyjne o łącznej powierzchni 6500 m2. Pierwsza maszyna została zastąpiona nowoczesną aparaturą dziewiarską, a początkowo jednoosobowa firma zatrudnia teraz 80 wysoce wykwalifikowanych pracowników. Od 2001 roku Seger jest częścią New Wave Group AB.

Seger specjalizuje się w produkcji czapek oraz skarpet (również kompresyjnych). Produkty przeznaczone są na co dzień oraz do różnorodnych sportów, takich jak narciarstwo, trekking, bieganie, piłka nożna czy rugby, a nawet popularne w Skandynawii swim and run.
Firma przez lata współpracowała ze świetnymi szwedzkimi sportowcami – jej nazwa „Zwycięzca” oraz biznesowa filozofia pasowała (i, oczywiście – wciąż pasuje) do to tego typu kooperacji. Wśród atletów znaleźli się m.in. słynny w latach 80. XX wieku narciarz Ingemar Stenmark czy szwedzka reprezentacja w hokeju.

Seger produkuje różne rodzaje skarpet (fot. 4outdoor.pl)

Seger dysponuje nowoczesnymi maszynami dziewiarskimi. Cały proces produkcji czapek i różnego rodzaju skarpet odbywa się w fabryce i kończy przyszyciem naszywki z logo firmy, lub, w przypadku specjalnych zamówień, odpowiednim haftem. W przypadku, gdy skala zamówień przekracza możliwości zakładu w Gällstad, firma nawiązuje współpracę z zakładami w krajach bałtyckich, w tym w Polsce.
Seger produkuje również skarpety kompresyjne – ich dopasowanie jest kontrolowane na odpowiedniej aparaturze. Warto dodać, że Seger stosuje w swoich wybranych skarpetach dodatkowy system grzewczy – Seger Heat System 3.0, sterowany aplikacją na smartphonie (technologii dostarcza firma Inuheat). Wyposażony w ten system model SHS (różne wersje Ski, Work, Bike, Trek, Hunter) wykonany jest z wysokiej jakości wełny merino (EXP 4.0) – najlepszej, jaką dysponuje firma. Dodatkowo SHS ma kompresyjne panele, minimalną liczbę szwów na palcach, oraz podeszwę frotte dla zapewnienia większego komfortu.

Firma odnosi sukcesy nie tylko w Szwecji. Swoich przedstawicieli ma również w Australii, Kanadzie, Danii, Finlandii, Francji, Niemczech, Austrii, Islandii, Nowej Zelandii, Rosji, Czechach, na Słowacji i w Polsce. Ostatni czas to rozwój obecności w Stanach Zjednoczonych.
Jak podkreśla CEO Per Segerqvist: „Mamy około 20 przedstawicieli, którzy będą pracować z naszą marką na rynku amerykańskim i w Kanadzie. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak ten projekt będzie się rozwijał. To ważne, aby poszukiwać nowych rynków zbytu, a Ameryka Północna pasuje nam i naszym produktom znakomicie”.

Przypadek Segera powinien być interesujący dla wielu polskich producentów czapek i skarpet. Oczywiście, atut w postaci dziesięcioleci działalności jest nie do skopiowania. Jednak pozostałe wartości, jakie stoją u podstaw sukcesu firmy, mogą stanowić ciekawy wzór do naśladowania – jakość, obsługa klientów, rozwój, funkcjonalność i dobra komunikacja.

Do tego można dodać dobór wysokiej jakości przędzy, takich jak Bamlana (ekologiczna mieszanka włókien bambusa i wełny merino dostarczana przez Shoellera), Piumafil (mieszanka ręcznie zbieranej bawełny i włókien drzewa kapokowego), wełnę merino czy wełnę EXP 4.0 (specjalna formuła, która powoduje, że w procesie wytwarzania wełny zużywane jest mniej chemikaliów oraz 50% mniej wody – wełna spełnia m.in. standard Bluesign).

Najważniejsi w Seger – Per Segerqvist (CEO) i Susan Segerqvist (Head of Design)

Innym ważnym składnikiem działania Segera jest przywiązanie do tradycji i miejsca, w którym od początku istnienia znajduje się siedziba firmy. Dbanie o lokalną społeczność i przyrodę najlepiej widać również w ostatnim projekcie firmy z zakresu zrównoważonego rozwoju – od 2017 roku całość energii elektrycznej wykorzystywanej w fabryce pochodzi z odnawialnych źródeł – turbin wiatrowych zlokalizowanych w sąsiedztwie zakładu.

Jak podkreśla Per Segerqvist: „Działamy w tym samym miejscu – wiejskiej części regionu Västergötland – od 7 dekad. Utrzymywanie produkcji w zasadzie w sąsiedztwie miejsca zamieszkania przez tak długi czas nie zdarza się w świecie biznesu dość często. Dlatego naszym priorytetem było zmniejszenie wpływu na środowisko – zoptymalizowaliśmy transport oraz wprowadziliśmy odpowiednie zarządzanie zasobami. Udało nam się również pozyskać prąd z odnawialnych źródeł. Jesteśmy jedną z pierwszych firm, która podpisała kontrakt na takie dostawy”.

Każdego dnia fabryka Segera pracuje z poddawanymi recyklingowi materiałami i dzianinami, redukuje liczbę odpadów, stworzyła długofalowe rozwiązania zmniejszające wpływ na środowisko. Ważnym elementem tych zmian jest również korzystanie z przyjaznych dla środowiska materiałów – takich jak wspomniane już wyżej przędze Bamlana i wełna merino EXP 4.0.

Pasję do dziewiarstwa oraz do wełny dzieli wraz z Segerem oddalona o niespełna 6 km inna szwedzka marka – Ivanhoe.

Ivanhoe

Kolejną firmą pochodzącą z tego dziewiarskiego regionu jest właśnie Ivanhoe. Rodzinna współpraca, pokoleniowa ciągłość, etos pracy i ciągła potrzeba rozwoju mają w sobie coś romantycznego – co potwierdza choćby nazwa firmy wzięta z tytułu jednej rycerskich powieści Waltera Scotta. Założone przez Martina Göthagera w 1946 roku w Gällstad przedsiębiorstwo również dzisiaj oferuje produkty dla aktywnych ludzi, którzy potrzebują modnej i funkcjonalnej odzieży – bielizny oraz wszelkiego rodzaju bluz, swetrów i kurtek.

Twórca Ivanhoe Martin Göthagera (fot. arch. Ivanhoe)

Znakiem rozpoznawczym Ivanhoe są wyroby z wysokiej jakości wełny oraz bawełny. Trzecie pokolenie rodziny Göthager – Karin Sjögren (księgowość), Anders (CEO) i Anna Göthager (marketing i design) skupia się na wełnie i w niej widzi największy potencjał. Nie da się ukryć, że zamiłowanie do tego surowca wpisuje się ogólny trend – wiele marek pracuje już od dawna z wełną merino, lub wprowadza alpejskie odmiany do swoich produktów. Proces pozyskania wełny można łatwo kontrolować, podnosząc tym samym standardy związane ze zrównoważonym rozwojem i dobrym traktowaniem zwierząt.

Zanim jeszcze wrócimy do zalet wełny – zwłaszcza tej stosowanej w Ivanhoe – rzućmy okiem na zakład produkcyjny. Ivanhoe posiada maszyny dziewiarskie pozwalające na przygotowanie około 90 proc. dzianin wykorzystywanych przez firmę do produkcji odzieży. W Gällstad znajduje się również studio projektowe, maszyny do specjalistycznego haftu oraz mały dział krawiecki (wykorzystywany do produkcji próbek oraz niewielkich zamówień). Firma współpracuje z zakładami krawieckimi z krajów bałtyckich, zdarza się, że zamówienia trafiają również do Polski.

Europejska lokalizacja całej produkcji daje oczywiste zalety – większą kontrolę, elastyczność w realizacji zamówień, oraz skraca czas i dystans dla transportu. Jak zapewnia Anders: „Możemy dzięki temu działać i reagować szybko. Dodatkowo daje nam to możliwość dostosowywania produkcji do bieżących zamówień oraz, co nie mniej ważne, do szybszego projektowania nowych produktów”.

Trzecie pokolenie rodziny Göthager w Ivanhoe: Karin Sjögren (księgowość), Anders (CEO) i Anna Göthager (marketing i design) – fot. arch. Ivanhoe

Oferta Ivanhoe jest klasyczna i stonowana. Wśród produktów znajdziemy wełniane swetry, bluzy i kurtki przygotowane z myślą o miłośnikach spacerów i umiarkowanych aktywności outdoorowych. Kolekcje świetnie wpisują się w klimaty urban outdoor, casual, a także myśliwskie, bowiem bazują na klasycznych oraz stonowanych kolorach i delikatnych wzorach. Taka propozycja idealnie wkomponowuje się w skandynawskie postrzeganie mody outdoorowej, w której dominuje prostota, elegancja i tradycja. Oczywiście, zwłaszcza w bardziej technicznych bluzach, znajdziemy zalety funkcjonalnych, outdoorowych produktów, podkreślanych przez unikatowe właściwości wełny oraz mieszanek wełny i Tencelu.

Wracając do zalet wełny – warto przypomnieć, że jest to jeden z najważniejszych obecnie na rynku, i 100-procentowo naturalnych, materiałów przyjaznych dla środowiska. Wełna ma wiele korzystnych właściwości: utrzymuje ciepło, nawet gdy jest zawilgocona, jest odporna na nieprzyjemne zapachy, ulega biodegradacji, może być poddawana recyklingowi. Wełnianej odzieży nie trzeba również prać często, w większości wypadków wystarczy ją dobrze wywietrzyć – szybko odzyska swój naturalny i świeży zapach.

Warto w tym miejscu przytoczyć liczby związane z użyciem wody potrzebnej do wyprodukowania 1 kg bawełny i wełny. Różnica jest dramatyczna: aby otrzymać 1 kg bawełny, zużywa się ok. 29 tys. litrów wody, oraz dodatkowo 1,5-7 kg chemikaliów (Miljomarkningar.se, 8.03.2013). Dla porównania – 1 kg wełny potrzebuje tylko 44 litrów wody (Schoeller GmBH, 13.04.2017).

Anders Göthager prezentuje jedną z dzianin Ivanhoe (fot. 4outdoor.pl)

Ivanhoe wykorzystuje w produkcji przędze Sport Loden Wool, dostarczaną przez Schoellera. To wytrzymała, zapewniająca komfort i funkcjonalność przędza z certyfikatem Bluesign. W zakładzie wykorzystuje się około 30 ton tego surowca rocznie.

Dodatkowo Ivanhoe korzysta z naturalnych włókien celulozowych Tencel. Gotowana wełna Sport Loden w połączeniu z Tencelem daje w efekcie lepszy transport wilgoci oraz poprawia komfort w kontakcie skóry z dzianiną.

W kolekcji bielizny „Underwool” wytwarzanej w 100 proc. z wełny merino Ivanhoe zwraca uwagę nie tylko na jakość surowca, ale również na to, aby wełna była pozyskiwana w humanitarny sposób. Przy każdym produkcie znajdziemy deklarację, że użyta wełna pochodzi z hodowli owiec, w której nie dokonuje się tzw. mulesingu, czyli brutalnego wycinania (oczywiście bez znieczulenia) skóry z okolicy odbytu i tylnych ud. Ten zabieg ma zapobiegać infekcjom i zagnieżdżaniu się larw much.

W bardziej technicznych kurtkach i bluzach Ivanhoe ochronę przed wiatrem zapewnia z kolei materiał Windbreaker dostarczany przez szwedzką firmę FOV (z certyfikatem Oko-Tex standard 100).

Kolekcje Ivanhoe świetnie wpisują się w klimaty urban outdoor, casual, a także myśliwskie, bowiem bazują na klasycznych oraz stonowanych kolorach i delikatnych wzorach (fot. Ivanhoe)

Warto jeszcze wspomnieć, że wełniane odpadki wykorzystywane są do produkcji koców – każdy z nich ma unikalny wzór i stanowi świetne zagospodarowanie odpadów produkcyjnych. Ivanhoe wraz z jedną z włoskich przędzalni pracuje również nad wykorzystaniem recyklingowanych dzianin i odpadów do ponownego przetworzenia w wełnianą przędzę.

Niedaleko fabryki znajduje się firmowy sklep Ivanhoe, w którym można zobaczyć, i oczywiście zakupić, wszystkie kolekcje – damskie, męskie oraz dziecięce.

Ivanhoe z powodzeniem działa na szwedzkim rynku. Jest firmą bardzo docenianą przez branżę sportową i outdoorową. Świadczy o tym choćby tytuł „Dostawcy Roku”, jaki firma otrzymała w 2014 roku. Badanie wykonane przez szwedzkich magazyn branżowy „Sportfack” zbierało opinie ze sklepów w takich kategoriach jak: obsługa klienta, dostawy, reklamacje, wsparcie sprzedaży, zyskowność, jakość i dostępność produktów. W badaniu uwzględniono 100 najlepszych dostawców.

Spotkanie z ekipą Ivanhoe było bardzo miłe – z wielką przyjemnością oglądaliśmy zakład i sklep. Dobre wspomnienia wracają za każdym razem, kiedy używam kurtki Martin, która potwierdza wszystkie „teoretyczne” zalety wełny, które z wielką pasją zachwala rodzina Göthagerów.

Icebug

Po wizycie w zagłębiu dziewiarskim Gällstad przyszła pora na ostatni przystanek naszej branżowej eskapady. Odwiedziliśmy w Jonsered siedzibę kolejnej interesującej firmy, czyli producenta obuwia outdoorowego i biegowego – Icebug. Marka została powołana do życia w 2001 roku, jej założyciele, matka i syn – Eliza Törnkvist i David Ekelund (CEO), jak to w historii outdoorowej branży już się zdarzało, nie mogąc znaleźć odpowiedniego obuwia, które zapewniałoby dobrą przyczepność na różnorakim podłożu, zdecydowali, że będą takie buty produkować sami…

Pomysł udało się zrealizować. Dwa lata po rozpoczęciu działalności Icebug pojawił się na targach ISPO, a jego produkt zdobył Outdoor Award for Best Footwear Innovation. Od tamtej pory marka działa na rynku już kilkanaście lat, posiada oddziały w wielu krajach, a do tego wypracowała swój oryginalny model, który przejawia się nie tylko w gotowych produktach, ale również w bardzo zrównoważonym i ekologicznym podejściu do świata. Co więcej, Icebug chce być liderem pozytywnej zmiany w kierunku szczęśliwszego i zdrowszego życia. Idea przejawia się również w wysokich standardach, jakie stawia sobie firma w zakresie zrównoważonej i transparentnej produkcji oraz minimalizowania jej wpływu na środowisko.

David Ekelund (CEO Icebug) wprowadza nas w filozofię marki Icebug (fot. 4outdoor.pl)

„Nagroda stała się dla nas katalizatorem, zaczęliśmy się szybko rozwijać” – wspomina Ekelund. „Rzadko udaje się przecież wymyślić jakąś innowację w segmencie butów, która, oprócz nowości, daje rozwiązanie dla realnych problemów, z jakimi mierzą się ludzie. Wtedy żaden z producentów obuwia nie przykładał wagi do ślizgających się podeszw, dlatego też postanowiliśmy zająć się tym zagadnieniem”.
Powstała wtedy przełomowa technologia, którą zastosowano w gumie używanej przez Icebuga. Na śliskie, lodowe warunki dodano do gumy kolce wykonane z węglików stali, które zdecydowanie zwiększyły przyczepność podeszwy.

Projektanci Icebuga pomyśleli również o tym, aby kolce w zależności od rodzaju podłoża chowały się lub wystawały z gumowej podeszwy – tak powstała technologia BUGrip. Ten mechanizm stał się gwarancją najlepszej z możliwych trakcji – w butach wyposażonych w kolce można bowiem poruszać się od suchego asfaltu po czysty lód.

Ale Icebug radzi sobie też świetnie bez kolców – Rubber 9 Extreme® to mieszanka gum, która dzięki swoim właściwościom wyśrubowała znacząco poziom przyczepności. Potwierdzają to najnowsze badania prowadzone przez niezależne laboratorium SGS (www.sgs.com). RB9X zostawia konkurencję w tyle, osiągając średnio o 89 proc. lepsze tarcie na mokrych powierzchniach w porównaniu z innymi markami na rynku.

But Icebuga rozłożony na czynniki pierwsze – większość komponentów spełnia standardy Bluesign (fot. 4outdoor.pl)

Obecnie Icebug ma w swojej kolekcji ponad 10 różnorodnych technologii związanych z podeszwą, śródpodeszwą, czy innymi elementami wykorzystywanymi w produkcji obuwia. Dodatkowo współpracuje z dostawcami takimi jak Gore, Boa, Michelin oraz Thinsulate.
Swoje produkty oraz ogólną komunikację prowadzi również poprzez organizację własnych eventów, wśród których znajdziemy, m.in.: Icebug Xperience Mountain Trail – trzydniowy marsz lub bieg odbywający się górach w okolicach Are, Icebug Xperience Ultra – 50-milowy bieg ultra w nadmorskich terenach zachodniej Szwecji, Icebug Backyard Trail – bieg rozgrywany dosłownie na zapleczu siedziby firmy, w pięknych, dzikich lasach otaczających Jonsered.

Wróćmy jednak do wyzwań związanych ze zrównoważonym rozwojem. Icebug wyznacza bowiem sobie wyśrubowane normy dla całego łańcucha dostaw, procesu produkcji i sprzedaży, na każdym z etapów poszukując najlepszych rozwiązań, optymalizujących logistykę, zmniejszających udział chemikaliów etc.

Jak podkreśla Henrik Tuomas, odpowiedzialny w firmie za te zagadnienia: „Icebug zaczął mocno interesować się pracami nad zrównoważonym rozwojem w 2015 roku, biorąc udział w projekcie Peak Innovation. W działania zaangażowana została firma, oraz najważniejsi partnerzy z łańcucha dostaw. Powstała wtedy strategia działania na najbliższe 20 lat. Stało się dla nas jasne, że chcemy zostać liderem branży, który produkuje w najbardziej zrównoważony sposób, oraz firmą, która jest ważnym składnikiem «circular society» (społeczeństwa okrężnego w ramach gospodarki okrężnej)”.

Lokalizacja biura Icebuga w sąsiedztwie pięknych lasów i jezior pozwala na ciągły dostęp do testowego poligonu – buty czekają na testerów (fot. 4outdoor.pl)

Tuomas dodaje: „W naszym DNA jest tworzenie długotrwałych i wytrzymałych produktów, które są również komfortowe i sprawdzają się w różnych warunkach”. Oczywiście, wyzwaniem dla Icebuga, jest także utrzymanie (lub zwiększenie) rentowności biznesu.
Aby lepiej wypełniać swoje zobowiązania, Icebug wstąpił w 2016 roku do Sustainable Apparel Coalition (SAC), organizacji, która skupia marki, firmy, zakłady produkcyjne, organizacje pożytku publicznego oraz rządowe. Wszystkie te podmioty zainteresowane są zrównoważonym biznesem, a pomocnym narzędziem jest tzw. Higg Index, wskaźnik, który pomaga ocenić poszczególne etapy pod względem ich zrównoważonej wartości. Funkcjonują trzy rodzaje indeksu – Higg Product Tools, Higg Facility Tools oraz Higg Brand & Retail Tool.

Kolejnym ciekawym przykładem w działaniach Icebuga jest korzystanie z aplikacji Trustrace (opartej na Blockchain), która pozwala każdemu śledzić produkt na każdym (tak, każdym!) etapie produkcji. Uczestnictwo w tym projekcie wymaga od wszystkich podwykonawców zgody na przesyłanie danych. Jak wspominał Tuomas, przekonanie do tego kontrahentów z Dalekiego Wschodu wcale nie było łatwe, ale w końcu się udało.

Nasza ekipa podczas testowego biegu Icebug – po prawej Henrik Tuomas, menadżer jakości i zrównoważonego rozwoju w Icebug (fot. 4outdoor.pl)

Kończąc prezentację Icebuga, nie sposób nie wspomnieć o nowej siedzibie firmy, mieszczącej się w postindustrialnych halach na obrzeżach Jonsered, sąsiadujących bezpośrednio z pobliskim lasem i jeziorami. To miejsce, które stało się lokalnym inkubatorem ciekawych projektów i przedsięwzięć, również artystycznych. Icebug świetnie się wpisuje to miejsce.

Okolica sprzyja testom butów biegowych i trailowych (fot. 4outdoor.pl)

Stosunkowo niewielkie biuro jest niezwykle przyjaźnie zaprojektowane – gustowną i funkcjonalną, generalnie otwartą przestrzeń uzupełniają kominek, sauna oraz pokój do jogi. Gdy do tego dodamy bliskość natury, to łatwo sobie wyobrazić, że przerwa na lunch spędzana jest przez pracowników bardzo aktywnie.

Piękne okolice Jonsered gdzie znajduje się siedziba Icebuga (fot. 4outdoor.pl)

***

Tradycja, dbałość o środowisko naturalne, kultura pracy, innowacyjność, dobór wysokiej klasy materiałów i przywiązanie do skandynawskiego wzornictwa to bez wątpienia atuty marek i firm, które udało mi się odwiedzić. Niektóre z nich są już obecne na polskim rynku (warto przeczytać wypowiedzi polskich przedstawicieli). Inne wciąż czekają na swoją szanse. Nie da się ukryć, że zacięcie ekologiczne, kompetencja oraz materiały powodują, że mamy do czynienia z produktami z górnej półki cenowej. Niemniej jednak z pewnością warto poznać historię i aktualną ofertę tych producentów.

***

Seger i Icebug w ofercie firmy Dobsom
Grzegorz Borkowski, CEO Dobsom Polska

Dobsom Polska Sp. z o.o. jest spółką polsko-szwedzką. Została założona w połowie 2016 roku. Jednak marką Dobsom zajmuję się już od 2012 roku – sprzedaż wzrastała i powstał pomysł, aby zacząć działać na szerszą skalę, dodając do portfolio inne marki szwedzkie, tak aby stworzyć uzupełniającą się ofertę. Pomysł, aby dystrybuować Segera, miałem jeszcze przed założeniem firmy, zatem od początku działalności spółki Seger stał się jej częścią.

Grzegorz Borkowski, Dobsom Polska

Z kolei Icebug został włączony do dystrybucji na początku 2017 roku. Seger i Icebug to marki, które przez wiele lat były obecne w Polsce. Kojarzono je głównie z sezonem zimowym (Seger był sprzedawany m.in w Intersport, Icebug w GoSport). Jednak cieplejszy klimat i zmiany na rynku doprowadziły do marginalizacji tych marek.

Dlatego teraz stawiamy nacisk na ofertę letnią, związaną z bieganiem – staramy się odbudować pozycję tych brandów. Obie marki mają innowacyjne produkty do rozwijających się dyscyplin takich jak Swimrun i OCR. Ponadto stale poszerzają całoroczną kolekcję casual.

Promocja jest kontynuacją tego, co dzieje się w Szwecji. Produkty są testowane przez blogerów uznanych w swoim środowisku, prezentowane na imprezach i recenzowane na blogach i magazynach biegowych.

Krótka chwila z outdoorem

Wizyty i rozmowy branżowe zostały miło urozmaicone krótkimi aktywnościami outdoorowymi w plenerze. I muszę przyznać, że okolica Göteborga jest świetnym miejscem na outdoorowe wypady – niewielkie wzniesienia pokryte pięknymi lasami i urozmaicone urokliwymi jeziorami są wręcz wymarzone na aktywne spędzanie wolnego czasu.

Mieliśmy przyjemność spędzić trochę czasu w pensjonacie Kvarnen i Hyssna, którego część mieści się w starym, urokliwym młynie (fot. 4outdoor.pl)

Jest to niezwykle przyjazny teren na rodzinne wycieczki i spacery, niezbyt wymagające rowerowe eskapady, oraz wymarzony teren do biegania trailowego. W lecie świetnie nadaje się również do wszelkich sportów wodnych i plażowania. Krajobraz przypomina Mazury, z małym dodatkiem beskidzkich klimatów. Leśne odstępy pięknie urozmaicają granitowe głazy.

Rowerowy szlak w okolicach Isaberg (fot. 4outdoor.pl)

Oprócz biegania (połączonego z testowaniem butów Icebug w Josered) z przyjemnością wybraliśmy się na wycieczkę rowerową w Isaberg – znanym ośrodku sportów górskich, w zimie oferującym również 8 wyciągów narciarskich (największy resort narciarski na południu Szwecji).

Uczestnicy tury przygotowanej przez Scandinavian Outdoor Group (fot. 4outdoor.pl)

***

Scandinavian Outdoor Group zorganizował dla nas niezwykle ciekawy tour po wybranych szwedzkich firmach, dodając do tego świetną atmosferę, na którą, oprócz bogatego programu, rewelacyjnie wpływały chwile poświęcane na fikę, czyli tradycyjną szwedzką przerwę na herbatę lub kawę, z obowiązkowym kawałkiem ciasta. Fika to „święta” instytucja w codziennym życiu Szwedów. Jej celebrowanie było czystą przyjemnością, dającą dodatkowy czas dla nieformalnych i towarzyskich rozmów. Sara i Sofia z SOG poprosiły nas po tym wyjeździe o ocenę takiego konceptu – otrzymały ode mnie niezwykle pozytywną rekomendację!

Piotr Turkot

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0