Interpretacja wyników sprzedaży sklepów outdoorowych w drugim roku od początku pandemii nastręcza trudności. Dla tego w kwietniu po raz kolejny przedstawiamy dwa wyniki, łączną zmianę sprzedaży w stosunku do ubiegłego roku oraz – dodatkowo – porównanie z 2019 r.
Stan zagrożenia epidemiologicznego wprowadzono w Polsce 14 marca 2020 r. W kwietniu nadal obowiązywały restrykcyjne ograniczenia w obrębie prowadzenia działalności gospodarczych, a także w sferze codziennych aktywności, w związku z czym był to miesiąc, w którym odnotowaliśmy największy spadek sprzedaży rok do roku – 67,5 proc.
Mając na względzie tak niską bazę z 2020 r. wzrost sprzedaży o niemal 200 proc. w kwietniu tego roku nie powinien być raczej zaskoczeniem. Oznacza jedynie, że aktualna sytuacja branży jest o wiele lepsza niż w najgorszym możliwym momencie pandemii.
Natomiast porównując tegoroczny kwiecień do analogicznego miesiąca w 2019 r. otrzymujemy nieco bardziej miarodajny, choć niestety mniej pozytywny wynik wynoszący -4,7 proc. Oczywiście jest to średnia wyników wszystkich sklepów biorących udział w badaniu – część z nich wypracowała wzrosty sprzedaży, jednak tylko nieliczni.
Poprzedzający pandemię okres prosperity przyzwyczaił nas do wzrostów sprzedaży. Zainteresowanie aktywnościami na świeżym powietrzu, pogłębianie i poszerzenie rynku oraz stopniowe bogacenie się społeczeństwa – może nie aż w takim tempie jakbyśmy sobie tego życzyli, ale jednak – podsycały nadzieje na lepsze jutro. Pandemia zachwiała ten trend, jednak prawdopodobnie nie jest to jedyny czynnik, który sprawił, że sprzedaż w kwietniu tego roku była o 9 proc. niższa niż w kwietniu 2019 r.
Jednym z dodatkowych powodów takiej sytuacji może być pogoda, której wpływ na sprzedaż branży jest bezpośrednio skorelowany. Wyjątkowo zimna wiosna może zniechęcać część osób do podjęcia aktywności lub nawet przygotowań do aktywności planowanych w najbliższym czasie. Tak mogło być w przypadku majówki – restrykcje jeszcze obowiązywały, prognozy nie były najlepsze, część osób zrezygnowała z wyjazdów, które często stanowią motywację dla zakupów.
Bezpośredni wpływ na wynik ma również zamknięcie galerii handlowych, które obowiązywało w kwietniu – część sklepów biorących udział w naszym badaniu, znajduje się w galeriach. Ich sprzedaż siłą rzeczy były słaba.
Równocześnie konkurencja cały czas rośnie. Pandemia przyczyniła się prawdopodobnie w pewnym stopniu do wzrostu zainteresowania aktywnościami indywidualnym na świeżym powietrzu. Teoretycznie to dobra informacja dla naszej branży, jednak coraz wyraźniejsza obecność outdooru w świadomości społecznej, zachęciła marki i sklepy do tej pory niezwiązane z tym segmentem, do bardziej aktywnego uczestnictwa. Zresztą i bez pandemii marki lifestylowe już od pewnego czasu wdrażały w swoich kolekcjach linie outdoorowe, a duże sklepy internetowe i platformy sprzedażowe rozbudowywały swój asortyment w tym kierunku.
Przykłady? New Balance proponuje interesująco wyglądające buty biegowe, Nike ma modele do trailrunningu oraz hikingu, podobnie Puma. Na stronie Zalando w kategorii „outdoor” obok The North Face’a, Mammuta czy Salomona znajdziemy marki rzadziej spotykane w „sklepach górskich”, takie jak: Reebok, Burton, H-Tec, CMP, Peak Performance, Luhta, Quicksilver, Protest. Amazon.pl wyświetla ponad 10 tys. ofert na zapytanie „namiot turystyczny”. Martes Sport z powodzeniem rozwija swój nowy koncept Fitanu.com (3 sklepy stacjonarne), w którym oferuje sportowe marki premium. Niektóre marki stawiają na sprzedaż bezpośrednią, póki co w tej formie wraca Alpinus, mocno reklamuje się w internecie szwedzki Revolution Race. W sklepie Domodi znajdziemy wiele marek modowych, a obok nich Helly Hansena, Dynafita, 4F i Save the Duck. Rozrzut i wybór oferty w internecie jest ogromny, zainteresowanych dotarciem do „outdoorowego” klienta nie brakuje.
Przenikanie się lifestylu czy streetwearu z outdoorem to zjawisko dwukierunkowe, na którym uczestnicy naszego sektora mogą zyskać, ale też stracić. Przed branżą outdoor, czyli producentami, dystrybutorami i sklepami specjalistycznymi, wywodzącymi się często ze sportów górskich, stoi niełatwe zadanie. Pora zakasać rękawy i brać się do marketingu, zanim ktoś inny zwędzi nam sprzed nosa nowo upieczonych klientów.
Michał Gurgul
KOMENTARZE