HomeTesty

Test: namiot dachowy Thule Tepui Foothill – sprawdziliśmy!

Pewnie nieraz widzieliście efektowne zdjęcia z dachowymi namiotami w roli głównej – w tle piękny skandynawski krajobraz, a w „podpisie” wolność, przygoda, niezależność oraz wygoda… Choć nie dotarłem do norweskich fiordów, szwedzkich lasów i jezior to udało mi się w końcu sprawdzić w akcji namiot Tepui Foothill od Thule. Jak wrażenia? Przeczytajcie…

Thule Tepui Foothill w swoim naturalnym środowisku (fot. Thule)

Budowa namiotu i montaż

Foothill to namiot 2-osobowy. Ważną jego cechą jest kompaktowy rozmiar po złożeniu – dzięki czemu na dachu samochodu mamy jeszcze miejsce na umieszczenie dwóch rowerów, kajaku, deski windsurfingowej lub boxu. Spakowany zajmuje wymiary 210.8 x 61 x 24 cm.

Zainstalowanie Foothilla na dachu samochodu nie jest skomplikowane, jednak jest czasochłonne. „Pakunek” waży niemało, bo 55 kg i bezpieczne (dla karoserii :)) umieszczenie go na dachu wymaga 2 osób. Podczas testów montowałem namiot na dwóch samochodach – niskim Fordzie Mondeo Kombi oraz wysokim Volkswagenie Multivan. Oczywiście operacja ta jest łatwiejsza na niższym aucie.

 

Ważną jego cechą Tepui Foothill jest kompaktowy rozmiar po złożeniu – spakowany zajmuje wymiary 210.8 x 61 x 24 cm (fot. Thule)

Całkowite obciążenie statyczne generowane przez namiot i jego użytkowników może dochodzić do 300 kg. Wydawać by się mogło, że liczba ta przekracza dopuszczalne obciążenie dachowe, w zależności od modelu, wynoszące ok. 75-100 Kg (Kilogram-siła). Jednak pamiętajmy, że norma ta dotyczy poruszającego się pojazdu i odnosi się do obciążenia dynamicznego. W przypadku bagażnika dachowego mamy do czynienia z obciążeniem statycznym, wszak korzystamy z namiotu podczas postoju (takie przynajmniej są zalecania producenta :).

System mocowania skrzyni namiotu do belek bagażnika jest pracochłonny. Polega bowiem na „zwykłym” przykręceniu ośmiu nakrętek dociskających 4 płaskowniki (rozstaw śrub pozwala na dopasowanie do różnych szerokości belek – ja używam Thule WinBar Evo). Takie rozwiązanie jest w sumie zaskoczeniem, zwłaszcza gdy używa się boxów Thule, w których montaż do belek jest zdecydowanie wygodniejszy (obrót pokrętła powoduje zaciskanie szczęk obejmujących belkę bagażnika).




Producent zdawał sobie sprawę z tego mankamentu i w nowszych modelach zastosował już sprawniejsze uchwyty montażowe (vide Thule Approach). Przykręcenie śrub zajmuje od kilkunastu do dwudziestu kilku minut i powoduje, że zamocowanie lub ściągnięcie namiotu z dachu staramy się wykonywać jak najrzadziej. Plusem jest dodanie przez Thule do wyposażenia klucza z grzechotką przegubową – taki klucz przyspiesza znacząco odkręcanie i zakręcanie.

Jednak gdy tylko Foothill zostanie przymocowany do belek, reszta czynności jest już banalnie prosta i szybka. Rozłożenie składającej się z dwóch części podłogi namiotu daje dostęp do wnętrza namiotu. Jedna część jest na stałe przymocowana do dachu, druga – ruchoma – wymaga podparcia za pomocą teleskopowej drabinki (na wyposażeniu). W przypadku Foothilla drabinkę wozimy osobno w bagażniku. Szersze modele namiotów pozwalają na jej przymocowanie na stałe do podłogi, co ułatwia jej otwieranie.

Duże okienka w sypialni; widoczne również teleskopowe maszty (fot. outdoormagazyn.pl)

Rozstawienie teleskopowych słupków (masztów) jest również proste. Całość konstrukcji jest zintegrowana ze sobą i „otwiera się”, gdy odpowiednio wysuniemy maszty – kliknięcie oznacza prawidłowe rozłożenie elementu. Ta operacja trwa dosłownie minutę, zatem szybko otrzymujemy dostęp do sypialni. Jedyne, co nam pozostaje, do odpowiednie rozpięcie zewnętrznego tropiku (wodoodporny poliestrowy ripstop 600D 1500WP). Dokonujemy tego napinając 12 metalowych prętów z zagiętą końcówką, która mocowana jest do tropiku (odpowiednie otwory). Przy czym tropik napinamy w zależności od potrzeb – system zatrzasków pozwala na odpowiednie ułożenie nienapiętej strony namiotu (gdy np. nie ściągamy rowerów z bagażnika).

Tropik napinamy w zależności od potrzeb – system zatrzasków pozwala na odpowiednie ułożenie nienapiętej strony namiotu (gdy np. nie ściągamy rowerów z bagażnika) – fot. Thule

Czynność ta początkowo sprawiła nam trudność – w instrukcji nie jest jasno pokazane, że pręty wkłada się pod kątem do dziurek w w dolnej metalowej części podłogi (trzeba również pamiętać, aby przełożyć go przez odpowiednią kieszonkę w dolnym pasie tropiku – zabezpieczenie przed spływającą wodą). Dopiero wtedy mocowanie jest na tyle solidne, że można wygiąć pręt i zamocować do tropiku. Gdy już uporamy się z tym wyzwaniem, które w przypadku wysokiego samochodu nie jest takie łatwe :), to w końcu możemy uznać Tepui za rozstawiony i przygotowany na ewentualny deszcz i wiatr.

Użytkowanie

Tepui to namiot dachowy i poszukując noclegu zawsze jesteśmy uzależnieni od tego, czy w dane miejsce będziemy w stanie dojechać samochodem. Drugą kwestią, nie mniej ważną, jest to czy parkowanie w nocy jest dozwolone. Zakazy mogą mocno utrudnić życie i zminimalizować opcje znalezienia uroczego i oddalonego od szos biwaku.

W środku sypialni znajdziemy kieszenie na podręczne rzeczy. Dodatkowo Tepui oferuje kilka punktów do mocowania lampek i dodatkowych akcesoriów (fot. outdoormagazyn.pl)

Namiot używałem na dwóch kilkudniowych wyjazdach – na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej (okolice Podlesic) oraz na Frankenjurze (Niemcy, okolice Norymbergi). O ile na polskiej Jurze można pokusić się o wjazd w tereny leśne, to Frankenjura upstrzona jest zakazami, gęsto rozstawionymi na początku leśnych duktów.

Gdy już znajdziemy odpowiednie i dozwolone miejsce, musimy zadbać o to, aby samochód stał w jak najbardziej poziomej pozycji. Nie jest to zaskoczenie, jednak w terenie może stanowić wyzwanie. Dobrze o tym wiedzą kamperowcy i pewnie każdy z nich wozi ze sobą podkładki do poziomowania pojazdu. Thule oczywiście oferuje je jako dodatkowo płatne akcesoria (249 zł).

Gdy już znajdziemy odpowiednie i dozwolone miejsce musimy zadbać o to, aby samochód stał w jak najbardziej poziomej pozycji (fot. outdoormagazyn.pl)

Tepui rozstawione!

Zatem można wchodzić do sypialni (o powierzchni spania 119×213 cm), wykonanej z wysokiej jakości tkanin – sypialnia ma kilka okienek i szerokie wyjście. Kolejnym ułatwieniem, i to bardzo istotnym, jest znajdujący się wewnątrz namiotu materac piankowy (grubość 4 cm, z pokrowcem, który można zdjąć i wyprać). Pianka nie jest gruba, ale zapewnia wystarczający komfort snu. W środku sypialni znajdziemy kieszenie na podręczne rzeczy. Dodatkowo Tepui oferuje kilka punktów do mocowania lampek i dodatkowych akcesoriów.

Podczas noclegów doświadczyliśmy umiarkowanych opadów deszczu – tropik nie przemókł. Z kolei podczas podróży i wielodniowego jeżdżenia z zamocowanym namiotem mieliśmy do czynienia z silnymi burzami i gwałtownymi opadami – zewnętrzny pokrowiec nie przemókł i wysychał szybko.

Podczas noclegów doświadczyliśmy umiarkowanych opadów deszczu – tropik nie przemókł (fot. outdoormagazyn.pl)

Na wstępie wspomniałem o kompaktowych wymiarach. Po złożeniu „skrzynia” Tepui ma wysokość zaledwie 24 cm i szerokości 61 cm, przez co jej powierzchnia nie jest duża. Docenić można to podczas jazdy samochodem – pakunek ma ograniczony wpływ na dodatkowe zużycie paliwa (może 10% więcej), a do tego nie „hałasuje”. Tepui chowamy do mocowanego za pomocą błyskawicznego zamka brezentowego, wytrzymałego pokrowca. Nie do przecenienia jest również fakt, że Tepui zajmie w zimie stosunkowo niedużo miejsca w garażu.

Tepui stanowił wielką rodziną atrakcję (fot. outdoormagazyn.pl)

Podsumowanie

Kilka spędzonych w namiocie nocy wspominamy bardzo pozytywnie. Tepui stanowił wielką rodziną atrakcję – był w stanie pomieścić dwójkę dzieci i opiekuna (choć akurat dla mojej małżonki było to wyzwanie, oczywiście nie tyle ze względu na rozmiar namiotu, co na „wędrujący” styl spania naszych dzieciaków :).

Raz zamontowany namiot rozkłada i składa się sprawnie, niewiele dłużej niż standardową dwójkę. Gdy używamy go w stabilnej i ciepłej pogodzie (i możemy zrezygnować ze stosowania tropiku) wtedy te operacje przeprowadza się w 2-3 minuty (plus kilka minut – w zależności od wprawy) na założenie pokrowca.

Wrażenia z użytkowania Tepui są wyśmienite. Jakość wykonania, konstrukcja, tkaniny, mechanizmy są najwyższej próby, całość funkcjonuje bez zarzutów (z wyjątkiem systemu mocowania skrzyni do belek bagażnika).

Tepui Foothill, wraz z całą rodziną innych namiotów dachowych Thule, stanowi jednak niezwykle ciekawą, choć kosztowną propozycję (fot. outdoormagazyn.pl)

Warto jednak zastanowić się nad zastosowaniem namiotów dachowych. Stanowią one (w jakimś stopniu) alternatywę zarówno dla multivanów, jak i tradycyjnych namiotów. W niektórych sytuacjach mogą dawać większy komfort i być bardziej użytecznym rozwiązaniem – porządek i więcej miejsca w aucie (Multivan), brak potrzeby wyciągania bagaży aby zorganizować miejsce do spania (kombi), nocleg na dachu w przypadku gdy mamy do czynienia z błotnistym i kamienistym podłożem (tradycyjny namiot) etc.

Lista zalet i opcji zależy od potrzeb i sytuacji, w jakich możemy się znaleźć podczas eskapady. Tepui Foothill, wraz z całą rodziną innych namiotów dachowych Thule, stanowi jednak niezwykle ciekawą, choć kosztowną (cena ok. 10 000 zł) propozycję, którą warto mieć pod ręką (a dokładniej w garażu)!

Piotr Turkot

***

Dane techniczne Thule Tepui Foothill:

Liczba miejsc do spania 2 osoby
Wymiary (otwarta) 213 x 119 x 101.6 cm
Wymiary (zamknięta) 210.8 x 61 x 24 cm
Powierzchnia do spania 213 x 119 cm
Maks. wysokość wewnętrzna 96.5 cm
Masa 55.5 kg
Obciążenie statyczne 300 kg
Minimalny rozstaw belek 61 cm
Konstrukcja podstawy Spawana rura aluminiowa z izolacją i aluminiową blachą osłonową
Materiał osłony Przepuszczający powietrze, wodoodporny poliestrowy ripstop 600D 1500WP
Rama wewnętrzna 5/8″ (16mm) wrapped aluminum
Moskitiera
Pory roku All
Kolor Agave Green
Numer modelu 901250

Więcej informacji na stronie producenta: Thule.

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0