HomeRynek outdoorLudzie branży outdoor

Koronawirus: stacjonarne sklepy specjalistyczne na skraju kryzysu

Niedawno pisaliśmy o trudnej sytuacji w jakiej w związku z epidemią znalazły się ścianki wspinaczkowe. Dzisiaj pod lupę bierzemy sklepy stacjonarne naszej branży, które również zmagają się z problemami.

Koronakryzys to nie tylko okres epidemii, ale również późniejsze reperkusje ekonomiczne, które mogą okazać się jeszcze poważniejsze (fot. Mackay / artizana.com)

W ciągu ostatnich tygodni trafiliśmy w nową rzeczywistość. Kolejne doniesienia i decyzje rządzących na szczeblu krajowym i europejskim wpływają na normalne funkcjonowanie poszczególnych jednostek oraz biznesów, bez względu na ich skalę i rodzaj. Czy dobrze radzimy sobie z „zarządzaniem” epidemią? Prawdopodobnie nie i niestety nie mamy na to dużego wpływu. Ale to temat na osobną rozmowę. Jesteśmy tu i teraz, obserwujemy pogłębiający się kryzys gospodarczy, który nie ominął również branży outdoor, ściśle powiązanej, z notującą najpoważniejsze straty turystyką.

W związku z trudną sytuacją w jakiej znalazła się nasza branża POG wystosował pismo do Ministerstwa Rozwoju oraz Sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju:

Zapraszamy również do grupy dyskusyjnej, która została zawiązana na Facebooku:

Największe sklepy górsko-outdoorowe, których niezachwiana pozycja na rynku od lat nierozerwalnie wiąże się ze sprzedażą internetową, funkcjonują, choć na pewno nie normalnie i do tego na minimalnych obrotach. Podobnie jak wszyscy odczuwają skutki kryzysu, głównie ze względu na mniejsze zainteresowanie klientów zakupami dóbr jakby nie było luksusowych, a także ograniczenia uniemożliwiające korzystanie z outdooru w normalnym trybie.

Sprzedaż internetowa według kategorii – marzec w stosunku do lutego, dane do 22. dnia miesiąca (źródło: shoper.pl)

Jednak jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja nieco mniejszych sklepów, działających lokalnie i opierających swoje obroty w dużej mierze na sprzedaży stacjonarnej. Takie sklepy często nie konkurują z gigantami ceną czy szerokością oferty, ale swoich klientów zaskarbiają poprzez profesjonalną obsługę oraz atmosferę tworzoną przez miejsce, ale przede wszystkim ludzi. Niestety ci sprzedawcy skutki koronakryzysu odczuwają najbardziej dotkliwie.

Każdy przypadek należałoby rozpatrywać indywidualnie, każdy sklep ma nieco inną specyfikę. Ze względu na naturalne ograniczenia postaraliśmy się wybrać kilku różniących się od siebie sprzedawców z różnych miast. Niech ich komentarze rzucą trochę światła na aktualną sytuację:

Włodzimierz Borek, Alpin Sklep – Warszawa:

Sytuacja jest bardzo trudna. Obroty spadły nam o 80% czyli  mniej więcej tyle, ile generował nasz sklep stacjonarny, który zresztą w trosce o bezpieczeństwo naszych klientów i nas od dziś [25 marca 2020 r. – red.] jest zamknięty. W związku z powyższym musieliśmy zwolnić połowę załogi pozostawiając tylko te osoby, które mają umowę o pracę licząc na zapowiadane rządowe wsparcie w utrzymaniu miejsc pracy.

Z jednej strony pracujemy nad  zwiększeniem sprzedaży on-line, ale nie jest to takie proste, ponieważ  walka cenowa pomiędzy sklepami outdoorowymi cały czas się nasila, każdy w tej chwili walczy o przetrwanie, z drugiej strony pracujemy nad niwelowaniem kosztów naszej działalności i odroczeniem różnego rodzaju zobowiązań takich jak raty kredytu czy leasingu.

Ponadto bacznie śledzimy medialne doniesienia na temat tzw. tarczy antykryzysowej mając nadzieję, że będziemy mogli w jakimś stopniu z niej skorzystać, żeby przetrwać tę zapaść w obrotach. Cały czas zadajemy sobie pytanie (jak chyba wszyscy) ile ta epidemia wraz ze wszystkimi ograniczeniami potrwa, bo od tego zależy czy w ogóle przetrwamy.

Drugie ważne pytanie dotyczy naszych klientów. Jak się zachowają, czy będą lojalni? Tego nie wiem, ale myślę, że wielu z nich ma w tej chwili swoje problemy, na których muszą się skupić. Ponadto poczucie zagrożenia, które wszyscy w mniejszym czy większym stopniu odczuwamy, oraz brak możliwości podróżowania siłą rzeczy powoduje, że większość ludzi ogranicza w tej chwili zakupy do produktów będących w grupie tzw. pierwszej potrzeby.

Tak naprawdę wszystko zależy od tego ile potrwa sama epidemia z jej wszystkimi ograniczeniami, ale nawet jak niebawem wygaśnie to i tak skutki wywołanego przez nią kryzysu będziemy długo odczuwali.

Artur Sumiński, E-Pamir – Kraków:

Wprowadzenie stanu epidemicznego w Polsce spowodowało znaczące spadki w sprzedaży zarówno w kanale bezpośrednim jak i online. Po pierwszym szoku, przyszedł czas delikatnego uspokojenia nastrojów, a co za tym idzie minimalnej poprawy sprzedaży. Funkcjonowanie sklepu stacjonarnego ograniczyło się praktycznie do działania jako punkt odbioru zamówień złożonych przez internet. Kolejny tydzień, przyniósł następne ograniczenia. Podobnie jak za pierwszym razem przełożyły się one na dalsze wyhamowanie sprzedaży. Widmo recesji, brak konkretów w rozwiązaniach pomocowych, a przede wszystkim zamknięcie rodaków w domach, bardzo negatywnie odbija się na nastrojach zakupowych. Wprowadzone wczoraj ograniczenia w poruszaniu się poskutkowały zamknięciem sklepu stacjonarnego dla klientów. Zmieniliśmy również godziny funkcjonowania, skróciliśmy czas pracy. Nadal realizujemy wszelkie zamówienia składane przez internet. Ponieważ sytuacja jest dynamiczna to trudno mówić o konkretnych planach. Na dziś reagujemy na bieżąco, stosujemy się do zaleceń władz i inspekcji sanitarnej.

Trudno prognozować przyszłość. Na pewno, skutki obecnej sytuacji, będziemy odczuwali jeszcze długo. Pozostaje nadzieja, że w tym roku zima przyjdzie szybciej i będzie długa i owocna.

Beata Pęcak, Summit – Katowice:

Pandemia to zaskakujący scenariusz. W ciągu 31 lat naszej działalności borykaliśmy się z różnymi problemami losowymi, ale rzeczywiście trudno nie przyznać, że ten kryzys ma bezprecedensową skalę. Jednak na pewno ma też swój kres. Sklep stacjonarny w Katowicach jest oczywiście teraz zamknięty, działamy online. Wszyscy są teraz bardziej aktywni online, również nasi klienci. Od zespołu naszego włoskiego partnera, producenta butów górskich, marki Asolo po kilku tygodniach trwania kryzysu otrzymaliśmy wsparcie mentalne – „Silniejsi razem” to hasło, które firmy outdoorowe skierowały do siebie nawzajem, do swoich pracowników, klientów, influencerów. Miejmy nadzieję, że również w naszym środowisku drzemie taka siła. 

Maciek Smolnik, Weld – Dąbrowa Górnicza:

Kryzys, z którym się obecnie spotykamy i który będzie towarzyszył nam w najbliższym czasie, był niestety nie do przewidzenia, z tego też powodu jest on tak dotkliwy dla branży outdoorowej. Spodziewaliśmy się pewnego spowolnienia, ale pandemia nas całkowicie zaskoczyła. Sklep stacjonarny działa praktycznie tylko jako punkt odbioru zamówień internetowych. Co chyba nikogo nie dziwi, sprzedaż w sklepie internetowym także zaliczyła gwałtowny spadek. Produkty, które posiadamy w naszej ofercie, nie są towarem pierwszej potrzeby (przynajmniej dla większości obywateli, bo dla mnie akurat są). Marzec 2020 wkrótce przyjdzie nam porównywać z marcem 2008r. gdy sklep z magazynem mieścił się w starej lokalizacji, był czterokrotne mniejszy, a moja praca w sklepie ograniczała się do pomocy w okresie wakacji. Nowe ograniczenia w wychodzeniu z domu i przemieszczaniu się praktycznie zabijają outdoor. Wszystko to dzieje się w momencie, gdy mieliśmy nadzieję na ostatnie zimowe wyjazdy w Tatry i pierwsze drogi w skałach. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do jako-takiej normy, tymczasem cieszymy się, że mieścimy się we własnym lokalu, mamy mały czteroosobowy skład, a w „kryzys” weszliśmy bez większych zobowiązań finansowych.

***

Na koniec przedstawiamy kilka pomysłów, może nie rewolucyjnych, ale wartych przemyślenia i przedyskutowania, do czego branżę zachęcamy.

Co mogą zrobić przedsiębiorcy:

  • zrzeszać się, przemawiać jednym głosem, wywierać nacisk na rządzących,
  • poświęcić czas na rozwój sprzedaży internetowej,
  • uważniej planować działania marketingowe, stawiając na oryginalność,
  • stworzyć program „ratunkowych” kart podarunkowych,
  • uporządkować magazyn.

Co mogą zrobić klienci, by wspomóc mniejsze, lokalne, „zaprzyjaźnione” sklepy:

  • decydować się na zakupy w ulubionym sklepie nie porównując cen u konkurencji,
  • kupować karty podarunkowe (jeśli ich na to stać), które zrealizować będzie można w późniejszym terminie – przyjdzie ten moment, że wyjdziemy z domów i będziemy potrzebowali uzupełnić swój ekwipunek outdoorowy,
  • polecać znajomym swoje ulubione sklepy, w których może normalnie nie zrobiliby zakupów.

Michał Gurgul

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0