Home

ispo winter 2009 – polski weteran zachodnich targów czyli Milo

Można zaryzykować twierdzenie, że Milo jako jedna z nielicznych
polskich firm outdoorowych znalazła klucz do zrównoważonego rozwoju.
Jego główne składniki to odpowiednie planowanie skali produkcji,
wieloletnia obecność na zagranicznych oraz krajowych targach, partnerzy
handlowi i eksport do wielu krajów europejskich oraz na Daleki Wschód.
Na targach monachijskich udało nam się prozmawiać z właścicielem jednej
z najstarszych firm outdoorowych w Polsce, Marcinem Kwaśniewski




Piotr
Turkot (4outdoor.pl):
Obecność
Milo na ispo to już pewnego rodzaju tradycja. Ja oceniasz sens wystawiania się
małej firmy na targach w okresie kryzysu? Czy w ogóle obecność na tak dużych i prestiżowych imprezach przynosi korzyści?

Marcin Kwaśniewski (Milo): Korzyści
oczywiście są, ale to kwestia przynajmniej kilku lat. Inaczej mówiąc, to
strategia na lata, polityka „krok po kroku". My założyliśmy na samym początku
taką umowną liczbę – trzy lata (w tym dwa razy w roku się wystawiamy – w Monachium i we Friedrischhafen). Jednak
okazało się, że to nie wystarczy żeby zaistnieć na rynku. Potrzebne było
drugie tyle. Tak naprawdę, ludzie dopiero po jakimś czasie zaczynają zauważać
obecność marki.  Kiedy pojawiliśmy się na
targach po raz pierwszy (to był chyba 1995 rok), nasze stoisko odwiedziło przez
dwa dni zaledwie kilka osób.

ispo winter 2009 - polski weteran zachodnich targów czyli Miloispo winter 2009 – stoisko Milo

Mniej więcej trzy lata temu na naszym stoisku cały czas się
coś działo, przewijało się mnóstwo ludzi. W tej chwili nie ma już takiego ruchu,
bo okazuje się, że wszyscy, którzy mieli być już byli, w tym nasi dotychczasowi
klienci, którzy poznali się już na tym, co robimy i w jakimś sensie pozostają
nam wierni. Na tych właśnie klientów pracowaliśmy przez lata i teraz widać tego
rezultaty, co oczywiście nie znaczy, że nie pojawiają się nowi odbiorcy. Teraz
coraz częściej przychodzą do nas już nie tylko sami dystrybutorzy, ale ich
klienci z całego świata.

ispo winter 2009 - Marcin Kwaśniewski, właściciel Miloispo winter 2009 – Marcin Kwaśniewski, właściciel Milo

To są
targi światowe, niemniej opierają się głównie na europejskich wystawcach. Ty
działasz dużo na Dalekim Wschodzie.  Czy
wystawianie się np. na ispo China ma sens dla polskiego eksportera?
Dowiedzieliśmy się, że otworzyłeś właśnie sklep w Pekinie…

To właśnie dzięki targom azjatyckim. Zresztą planujemy
ponownie wystawiać się w tym roku w Pekinie. I to też ma sens, z tym że trzeba
pamiętać, że specyfika azjatyckiego rynku jest zupełnie różna od europejskiego.
Jadąc na taką imprezę, trzeba wcześniej przygotować sobie grunt, inaczej –
zwłaszcza mniejsze firmy, nie mają siły przebicia. Innymi słowy, trudno im się
odnaleźć. My pojechaliśmy do Azji, bo mieliśmy namierzonych dystrybutorów, oni zajęli
się przygotowaniem stoiska etc.  Efekt
był taki, że przez trzy dni na naszym stoisku przewinęło się 200 sklepów. Zaistnieje
na rynku azjatyckim to jedno, drugie to zwiększanie tej obecności. Tu dochodzą
już sprawy związane z eksportem, dystrybucją na miejscu etc. To kolejne kilka
lat pracy dla firmy…

Wracając
do Polski. Za kilka tygodni targi kieleckie. Z czym wiąże się dla Was obecność
na tej imprezie?

To dla nas bardzo ważne wydarzenie. Przede wszystkim
dlatego, że jest to świetna okazja, żeby spotkać się ze wszystkimi naszymi
klientami. To dla nas wygodne, bo my nie musimy jeździć do nich 🙂

KOMENTARZE

WORDPRESS: 0